Tym razem zadaliśmy kilka pytań naszemu pomocnikowi, Tomkowi Musiołowi, który w spotkaniu ze Ślęzą Wrocław wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik meczu na 4:0.

- Mimo wysokiego wyniku zwycięstwo ze Ślęzą nie przyszło nam łatwo. W pierwszej połowie dużo biegaliśmy, dobrze się ustawialiśmy i przesuwaliśmy w defensywie, z czego zrodziły się dobre kontrataki. Ślęza grała dobrą piłkę do przodu, ale w obronie mieli sporo dziur. Teraz jest taki etap sezonu, że dla nich ten mecz był tak naprawdę o pietruszkę. Można powiedzieć, że pograli dla zabawy. Nawet trener Ślęzy nie potrafił ich zmobilizować, przez co był zły. Zagrali radosny futbol, za co zostali skarceni.

- Trener zwracał dużą uwagę w szatni na naszą grę w ofensywie. Faktycznie, w ostatnich meczach mamy sporo sytuacji, ale w naszym podejściu nic się nie zmieniło, również w treningach. Staramy się grać bardziej do przodu, agresywniej, nie cofać się tak bardzo. Wygląda na to, że wróciło nam po prostu szczęście.

- Mecz z BKS-em będzie dla mnie najważniejszy w dotychczasowej przygodzie z piłką. Jeśli tego meczu nie wygramy, to szansa na awans może prysnąć. Lekki stres się pojawia, ale mam nadzieję, że sprostamy zadaniu. Całą rundę gramy pod niemałą presją, ale sami sobie na to zapracowaliśmy. Ostatnie mecze gramy praktycznie na ostrzu noża, ale widocznie nam to służy, bo jak mamy taki mały dystans nad rywalami, to zaczynamy grać to, co potrafimy, strzelamy więcej bramek i można naszą grę oglądać. Jak mieliśmy dziewięć punktów przewagi nad Ruchem Zdzieszowice, to wyglądało to dużo gorzej.

- Każdy gdy gra przy dużej publiczności, to nie potrzebuje dodatkowej mobilizacji. Od razu wychodzi skoncentrowany i zmobilizowany, i na pewno tak samo będzie z nami w środę. Fajnie, że będzie dużo kibiców, to na pewno jest duży plus dla takiego spotkania, zwłaszcza o taką stawkę. Mam nadzieję, że wygramy i po meczu będziemy mogli się wszyscy cieszyć.