Kamil Adamek przed meczem z Bytovią
- Pewnie dla większości obserwatorów postawa Bytovii to niespodzianka, szczególnie po zawirowaniach z licencją. Widać, że drużyna jest ambitna, żądna goli i przynosi to dobre efekty. Na pewno nie wolno ich lekceważyć – mówi Kamil Adamek przed meczem ze swoim byłym klubem, Bytovią Bytów.
W sobotę gramy przeciwko Twojemu byłemu klubowi, Bytovii Bytów. Jak nastawienie przed tym meczem? Serce mocniej zabije, czy podchodzisz do tego jak do kolejnego spotkania?
Kamil Adamek: Dla mnie to będzie mecz jak każdy inny. Gram teraz dla GKS-u i to jest najważniejsze. Na pewno czeka nas ciężka przeprawa, ale myślę, że po ostatnich słabszych meczach w naszym wykonaniu, jesteśmy w stanie zagrać tak, aby punkty wróciły z nami do Jastrzębia. Poza tym już kilka razy pokazaliśmy, że wychodzimy dobrze w tych teoretycznie trudniejszych spotkaniach.
Jak wspominasz swój pobyt w Bytovii? 9 występów i 1 gol. Liczyłeś chyba na trochę lepsze statystyki?
Niestety, mój pobyt w Bytowie nie był do końca udany. Zaraz po podpisaniu kontraktu przydarzyła mi się kontuzja, która wykluczyła mnie na dłuższy okres z gry, przez co nie przepracowałem okresu przygotowawczego. Szkoda tego czasu, ale, tak się czasami zdarza, na niektóre rzeczy nie mamy wpływu.
Przed sezonem mówiło się, że Bytovia może nawet nie przystąpić do rozgrywek, a teraz są jedną z rewelacji , od początku utrzymując się w czołówce. Jesteś zaskoczony takimi wynikami?
Pewnie dla większości obserwatorów postawa Bytovii to niespodzianka, szczególnie po zawirowaniach z licencją. Jednak została dobrze dobrana kadra zawodników, którzy zostali ściągnięci w większości z niższych lig. Widać, że drużyna jest ambitna, żądna goli i przynosi to dobre efekty. Na pewno nie wolno ich lekceważyć.
Murawa w Bytowie to podobno nie jest „stół”, co dla nas może być sporym problemem, bo nie będziemy mogli grać tak, jak lubimy, czyli piłką po ziemi, a możemy być zmuszeni do zagrywania długich piłek. Faktycznie może być to utrudnienie, czy nie zwracacie na to uwagi?
Murawa na szczęście dla obu drużyn będzie taka sama. Pewnie, my lubimy grać szybką, kombinacyjna piłkę, ale uważam, że nie powinniśmy przed meczem na to patrzeć. Musimy się przystosować do takich warunków, jakie są.
Za nami ponad 1/3 sezonu, mamy na swoim koncie 17 punktów. Jesteś zadowolony z tego dorobku, czy mogło być lepiej? Z jednej strony w kilku meczach mogliśmy zdobyć więcej punktów, z drugiej jednak kilkukrotnie dopisywało nam szczęście.
I tak i nie. Jasne, że mogliśmy wygrać mecze z teoretycznie słabszymi rywalami, ale równie dobrze mogliśmy przegrać te, które graliśmy na boiskach faworytów ligi, a przecież stamtąd wywoziliśmy punkty. Taka jest ta liga, dlatego w każdym meczu nastawiamy się zwycięstwo. Nie zawsze to wychodzi, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy beniaminkiem, a nie drużyną, która jest już doświadczona w bojach w pierwszej lidze.
W ostatnich dwóch meczach mieliśmy spory problem ze stwarzaniem sytuacji do strzelenia bramki. Z czego według Ciebie to wynika? Rywale mają nas rozpracowanych i nie jesteśmy już odbierani jako typowy beniaminek, czy widzisz może inne przyczyny? Brak koncentracji i zimnej krwi pod bramką przeciwnika?
Cóż, faktycznie w ostatnich meczach coś się zacięło z przodu. Sytuacje mamy, jak choćby moja w ostatnim meczu z Wartą, ale niestety brakuje trochę szczęścia. Pozostaje grać dalej swoje i sytuacje, które mamy z przodu muszą się w końcu zacząć zamieniać na bramki. A czy strzelał będę ja, czy ktoś inny, jest nieistotne.
Jaką widzisz przyczynę tego, że w meczach z teoretycznie lepszymi zespołami, jak Odra Opole, GKS Katowice, Raków Częstochowa, czy Termalica, potrafimy grać dobre mecze, a w spotkaniach, gdzie jesteśmy faworytem, jak choćby ostatnio z Wartą, zawodzimy?
W meczach z drużynami teoretycznie mocniejszymi zawsze potrafiliśmy dobrze grać. Czy to w czasie już mojej obecności w GKS-ie, czy jeszcze jak mnie tu nie było. Zawsze umieliśmy zagrać dobry futbol. Nie wiem, może defensywny styl przeciwników, który teoretycznie słabsze zespoły preferują, nam po prostu nie odpowiada i lepiej spisujemy się z przeciwnikiem grającym bardziej otwartą piłkę.
W tym sezonie masz na swoim koncie 3 bramki. Wynik słaby, średni, czy dobry? Do średniej z czasu Twojego poprzedniego pobytu w Jastrzębiu jeszcze troszkę brakuje.
Pewnie, że mogło być tych bramek więcej. Pozostaje niedosyt, ale z drugiej strony sezon jeszcze jest długi i mam nadzieje, że niebawem konto z moimi bramkami się powiększy. Dla mnie, podobnie jak dla wszystkich kolegów z drużyny, liczy się przede wszystkim dobro całego zespołu i tak naprawdę nie ważne kto strzeli bramkę, która przyniesie punkty. Ważne żeby ona padła.