Dawid Gojny: Może sprawimy niespodziankę?
Zapraszamy na rozmowę z obrońcą GKS-u, Dawidem Gojnym, m.in. o meczu w Bytowie, dorobku punktowym GKS-u czy kolejnej przerwie w rozgrywkach.
Dawid, wygraliśmy w sobotę z - można powiedzieć – rewelacją ligi, chociaż po stracie bramki na 1:1 nie było to takie pewne.
Dawid Gojny: Bytovia w tabeli prezentowała się nieźle, byli na trzecim miejscu z dwudziestoma punktami, ale tak jak trener mówił, jechaliśmy tam po zwycięstwo. Mieliśmy przeciwnika dobrze rozpracowanego. Udało się wywalczyć karnego i prowadziliśmy 1:0. Nie powinniśmy później stracić tej bramki, która wpadła niestety dość przypadkowo. Na szczęście Adam oddał strzał życia w ostatniej minucie i wyjechaliśmy z Bytowa z tarczą, tak jak planowaliśmy.
Co się stało przy tej straconej bramce? Brak koncentracji? Wyczekiwanie na ostatni gwizdek?
Przydarzyło się sporo błędów. Przegraliśmy pojedynek główkowy, nie było asekuracji i w konsekwencji piłka wturlała się do bramki. Na szczęście wszystko zakończyło się dla nas bardzo dobrze.
Przy golu na 1:0 można powiedzieć, że zaliczyłeś asystę, bo byłeś faulowany w polu karnym. Zresztą w każdym meczu zasuwasz od pierwszej do ostatniej minuty po całej długości boiska i Twoje wejścia sieją popłoch wśród defensywy rywali, więc pod względem fizycznym jesteś przygotowany bardzo dobrze.
Jak przychodziłem do GKS-u, to od razu zauważyłem, że treningi są prowadzone bardzo dobrze. Już w sparingach czułem się bardzo dobrze, miałem siły biegać do przodu, jak i za chwilę wracać za piłką. Można powiedzieć, że w drugiej połowie tych sił jest zwykle więcej, bo przeciwnik z nich opada, a ja mam jeszcze większego powera, mogę więcej biegać. Udało się wywalczyć karnego, ale chcę tych asyst dawać jeszcze więcej i w końcu też coś strzelić.
Jak się odnalazłeś w pierwszej lidze? Czujesz przeskok między drugą, a pierwszą?
W pierwszych meczach było trochę tremy i może nie do końca one wychodziły, szczególnie dwa pierwsze u siebie z Wigrami i Puszczą. Teraz tak naprawdę nie widzę większej różnicy. Może trochę lepiej wygląda to z grą w piłkę, ale ta dysproporcja jest bardzo mała. Trochę się z tego śmieję, że w drugiej lidze w poprzednim sezonie w tym okresie miałem na swoim koncie już trzy żółte kartki, a teraz prawie w ogóle nie fauluję. Trafiła się tylko jedna przypadkowa kartka w Opolu, a oprócz tego gram bardzo czysto. Tylko przeciwnik fauluje.
20 punktów w trzynastu meczach. Jesteście z tego wyniku zadowoleni? Przy odrobinie szczęścia moglibyśmy być w tej chwili nawet na miejscu premiowanym awansem.
Zawsze można gdybać. Na pewno przed sezonem wszyscy w ciemno by brali te 20 punktów w trzynastu meczach. Wiadomo, że były mecze, których nie powinniśmy przegrać, a przegraliśmy. Z drugiej strony czasami sprzyjało nam szczęście, tak jak z Niecieczą czy Stomilem, które rozgrywały dobre mecze, więc suma szczęścia równa się zero. Dwadzieścia punktów to wynik niezły, chociaż jest mały niedosyt, bo dwa zwycięstwa więcej i jest się na drugim miejscu w tabeli, i powoli można by było myśleć, żeby po rundzie jesiennej być bardzo wysoko, nawet na miejscu premiowanym awansem. Jeszcze jest parę kolejek, a my nie chcemy zdobywać po jednym punkcie czy przegrywać. W każdym meczu gramy o komplet punktów i jeśli będziemy wygrywać, to nie jest powiedziane, że na koniec rundy nie będziemy na drugim albo trzecim miejscu.
Widzisz jakieś elementy waszej gry, które szczególnie wymagały by poprawie?
Wiadomo, że zawsze można grać lepiej, a błędy przytrafiają się w każdym meczu. Trenerzy przygotowują zawsze analizę tych błędów i staramy się w następnych meczach ich nie popełniać. Piłka to jest gra błędów, których trzeba się wystrzegać, ale one będą. Na pewno nie można tracić bramki w dziewięćdziesiątej minucie, prowadząc 1:0 na wyjeździe. Akurat mieliśmy szczęście, że udało nam się wygrać, ale powtarzam: nie można, nie można i nie można tracić takich bramek.
Graliśmy już z większością drużyn. Kogo widzisz w gronie faworytów do awansu, pewnie oprócz Rakowa?
Tak jak mówisz, wydaje mi się, że Raków to jest w tej chwili jedna z drużyn, które powinny zrobić awans. Co prawda nie graliśmy jeszcze z Sandecją, ale widać, że dobrze się prezentuje, w dodatku w zespole pozostało większość zawodników z ekstraklasy. Kilka drużyn na pewno włączy się do walki o awans, nawet te, które są teraz niżej w tabeli. Mogą być niespodzianki, bo jeśli zaczną punktować za trzy, to mogą się do tej rywalizacji włączyć. My na pewno będziemy w każdym spotkaniu walczyć o trzy punkty i też może sprawimy jakąś niespodziankę.
Przed nami kolejna przymusowa przerwa w rozgrywkach spowodowana powołaniami do reprezentacji. Jak wy, jako piłkarze, podchodzicie do takich sytuacji?
Wydaje mi się, że jeśli jest się w trybie meczowym, to najlepiej grać co tydzień. Takie przerwy dla mnie są niefajną sprawą, bo każdy chce grać. Później granie w systemie środa-sobota jest męczące dla zespołu, jak i sztabu, ponieważ jest problem z przeprowadzeniem treningu, czasu starczy właściwie tylko na odnowę i przygotowania do kolejnego spotkania. Gra w rytmie tygodniowym daje więcej możliwości popracowania na treningu, „przepalenia”, dzięki czemu na kolejny mecz można ruszyć z pełną parą, a tak zostają praktycznie same rozruchy. Ta gra co trzy dni nie jest za fajna. Już mieliśmy jeden maraton w końcówce września i wystarczy.