Łukasz Krakowczyk: Stać mnie na więcej
Z taką konkurencją w ataku na pewno nie będzie łatwo, ale czasami trzeba uzbroić się w cierpliwość, żeby pokazać swoje – mówi Łukasz Krakowczyk. Zapraszamy na rozmowę z naszym napastnikiem.
Jesteś w GKS-ie od ponad półtora miesiąca. Jak się zaaklimatyzowałeś w naszej drużynie?
Łukasz Krakowczyk: Szatnia, wszyscy zawodnicy i sztab szkoleniowy przyjęli mnie bardzo dobrze, bardzo ciepło. Z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej.
Znasz smak piłki ekstraklasowej, masz w niej na koncie kilka występów. Jak oceniasz poziom I ligi na podstawie tego, co widziałeś właśnie w ekstraklasie i w Piaście Gliwice?
Mam za sobą cztery występy na poziomie ekstraklasy w barwach Piasta Gliwice. Co prawda niezbyt dużo, ale wiadomo, że od czegoś trzeba zacząć. Na pewno w pierwszej lidze na boisku jest trochę więcej walki wręcz w porównaniu z ekstraklasą. Jednak poziom nie jest dużo niższy, co pokazał ostatni sparingowy mecz z Zagłębiem Sosnowiec, wygrany 3:2. Wiadomo, że Zagłębie jest w małym kryzysie, ale mimo wszystko są zespołem występującym w ekstraklasie, a udało nam się z nimi wygrać, co tylko potwierdza, że różnica między tymi klasami rozgrywkowymi nie jest zbyt duża.
Do tej pory zagrałeś w naszym zespole 135 minut, z czego 90 w Pucharze Polski przeciwko Piastowi Gliwice. Niezbyt dużo.
No tak, zgadza się. Liczyłem na nieco lepszy wynik. Niestety cały czas przewija się ta nieszczęsna kontuzja mięśnia czworogłowego. Jeśli tylko ta sytuacja się „uspokoi”, to myślę, że stać mnie na pokazanie czegoś więcej i będę w stanie dać kibicom trochę radości. Co do meczu z Piastem, to myślę, że zaprezentowałem się z dobrej strony.
No właśnie, mecz z Piastem był dla Ciebie pewnie szczególny. Miałeś jakąś większą motywację, żeby na przykład pokazać trenerowi Fornalikowi?
Na pewno było to dla mnie wyjątkowe spotkanie, inne niż wszystkie. Miałem coś do udowodnienia, ale niestety przegraliśmy 1:2, tracąc w pierwszej połowie dwie bramki po dość głupich błędach. W drugiej połowie byliśmy zespołem lepszym, lecz nie udało się odrobić straty i pożegnaliśmy się z Pucharem Polski, czego bardzo żałujemy.
Grałeś do tej pory niewiele, ale konkurencja jest dość mocna. Kamil Adamek ma w tym sezonie na koncie 3 bramki, poza tym znamy go sprzed roku, jeszcze z II ligi, a Adam Żak miał w Bytowie wejście smoka, zapewniając nam trzy punkty pięknym strzałem. Ty dalej czekasz na debiutancką bramkę.
Z taką konkurencją na pewno nie będzie łatwo, ale czasami trzeba uzbroić się w cierpliwość, żeby pokazać swoje. Adam Żak też trochę musiał poczekać, ale strzelił ją w końcu w bardzo ważnym momencie i to na wagę zwycięstwa. Rywalizacja o miejsce w ataku jest duża, ale tak jest w praktycznie każdym klubie i po prostu trzeba się z tym zmierzyć.
W sobotę gramy z ŁKS-em i wiemy, że nie będzie na tym spotkaniu naszych kibiców. Jak wy, jako piłkarze, podchodzicie do tego typu sytuacji, kiedy doping jest tylko dla gospodarzy, w dodatku w Łodzi będzie on zapewne bardzo fanatyczny.
Na pewno kibice są dwunastym zawodnikiem, ale my musimy po prostu robić swoje i pokazać się z jak najlepszej strony w tym meczu. Będzie to bardzo trudne spotkanie, ponieważ łodzianie w ostatnim czasie są w dobrej dyspozycji, zresztą w tabeli zajmują miejsce tuż przed nami i mogą mieć ambicje nawet na awans. W sobotę pewnie będzie pełny stadion, ale musimy wytrzymać tą presję, nie mamy innego wyjścia.
Jeszcze dwa słowa na temat Twojego urazu. Będziesz do dyspozycji trenera na sobotę?
Dzisiaj (we wtorek – przyp. red.) mam wizytę u fizjoterapeuty i zobaczymy jak będzie wyglądała sytuacja w kolejnych dniach. Niestety, takie jest życie piłkarza, że przewijają się różne urazy. Cóż mogę powiedzieć… znowu w sparingu - podobnie jak podczas spotkania sparingowego z Puszczą – dostałem w to samo miejsce i trzeba poświęcić chwilę na wyleczenie. Pech, niestety.
Jesteś zaskoczony postawą GKS-u Jastrzębie w I lidze, czy jak przychodziłeś do naszego zespołu to spodziewałeś się, że tak to może wyglądać?
Szczerze mówiąc, to jestem troszkę zaskoczony. Siódme miejsce po trzynastu kolejkach to bardzo dobry rezultat i pewnie mało kto liczył na taki wynik. Jak przychodziłem pod koniec sierpnia to byliśmy nieco niżej, ale później zaczęliśmy punktować i teraz tabela wygląda bardzo fajnie, bo wygrywając w Łodzi możemy wskoczyć na trzecie miejsce. Zaskoczenie jest, ale z drugiej strony pokazujemy na boisku dobrą grę, punkty wpadają i bardzo się z tego cieszymy.