Kamil Szymura: Wyjdziemy nastawieni na zwycięstwo
- Sandecja na własnym stadionie jest naprawdę silna, tracą mało bramek, a w ofensywie mają kim postraszyć. Nam jednak dobrze gra się na wyjazdach i postaramy się przerwać ich passę – mówi przed meczem ze swoim byłym klubem obrońca GKS-u, Kamil Szymura.
Grasz w GKS-ie szósty sezon. Przez ten czas zdobyłeś 30 bramek, w tym cztery w bieżącym sezonie, a jesteśmy dopiero na półmetku rozgrywek. Jak na stopera to wynik rewelacyjny, a i niektórzy napastnicy pewnie nie powstydziliby się takiego wyniku. Ofensywny środkowy obrońca - tak Cię chyba można określić.
KAMIL SZYMURA: Tak, jest to już mój szósty sezon i szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałem, że tych bramek tyle się uzbierało. Na pewno większość tych bramek to zasługa stałych fragmentów gry, które mamy dobrze opracowane. Odnajduję się w polu karnym przeciwnika, piłka mnie szuka i z tego te bramki. Trafienia bardzo cieszą, ale głównie rozliczany jestem z gry defensywnej.
W meczu z Tychami zdobyłeś bramkę, która dała nam - jak się później okazało - tylko jeden punkt. Biorąc pod uwagę przebieg meczu i naszą ogromną przewagę w drugiej połowie, to chyba bardziej straciliśmy dwa, niż zyskaliśmy jeden, bo z przebiegu meczu remis nie był wynikiem sprawiedliwym.
Na pewno jest duży niedosyt po tym meczu, bo mieliśmy kilka dogodnych sytuacji w drugiej połowie do strzelenia bramki na 2:1. Nawet ja sam mogłem się pokusić o strzelenie jeszcze dwóch bramek. Mimo wszystko szanujemy ten punkt i dopisujemy w tabeli.
Były przed tym spotkaniem obawy o Waszą dyspozycję fizyczną. W środku tygodnia graliście trudny mecz z Podbeskidziem, a tyszanie mieli tydzień odpoczynku, jednak na murawie nie było tego kompletnie widać.
Myślę, że te obawy nie były słuszne. Ja osobiście lubię, gdy gramy mecze co 3 dni i jak jesteśmy w rytmie meczowym. Wydaje mi się, że nie tylko mi to pasuje w naszej drużynie. Widać było, że do końca dążyliśmy do zdobycia drugiej bramki, która dałaby nam trzy punkty, więc sił z pewnością nie brakowało.
W sobotę gramy z Sandecją Nowy Sącz. Grałeś w tym zespole przed przyjściem do GKS-u, chociaż było to zaledwie kilka miesięcy. Jak wspominasz czas spędzony w Nowym Sączu?
Tak, spędziłem tam osiem miesięcy. Z jednej strony dobrze ten czas wspominam, bo Nowy Sącz to piękne miasto. Dobrze się tam czułem, zarówno jeśli chodzi o miasto, jak i klub. Ale niestety z drugiej strony to właśnie wtedy przytrafiła mi się kontuzja, po której prawie rok nie grałem w piłkę.
Został w składzie jeszcze ktoś z tamtej ekipy, przeciwko komu teraz będziesz być może rywalizował?
Z tamtej ekipy, w której ja grałem, nie ma aktualnie żadnego zawodnika. Wiem tylko, że ówczesny masażysta pełni teraz rolę kierownika drużyny.
Sandecja, obok Rakowa, jeszcze nie przegrała w tym sezonie na swoim stadionie. Pora przerwać tę passę, a na wyjazdach potraficie grać, co pokazaliście choćby w Katowicach, Opolu czy Częstochowie, więc wyjdziecie zapewne bez obaw na to spotkanie. Jakiego meczu według Ciebie można się spodziewać?
Na pewno jak w każdym meczu będziemy chcieli zdobyć 3 punkty i z takim nastawieniem wyjdziemy na boisko. Sandecja na własnym stadionie jest naprawdę silna, tracą mało bramek, a w ofensywie mają kim postraszyć. Nam jednak dobrze gra się na wyjazdach i w tym wypadku mam nadzieję, że też tak będzie. Postaramy się przerwać passę Sandecji i wrócić z punktami z Nowego Sącza, ale podkreślam, że będzie to naprawdę ciężkie spotkanie, bo Sandecja to jeden z najlepszych zespołów w pierwszej lidze.