Jarosław Skrobacz: Nazwiska nie grają
- Jeśli spojrzymy na CV tego zespołu i graczy, to możemy nie wychodzić na boisko, ale już nie raz udowodniliśmy, że nazwiska nie grają i mamy nadzieję, że w tym meczu potwierdzimy, że to nasza polityka jest dużo mądrzejsza – mówi przed dzisiejszym meczem trener GKS-u Jastrzębie, Jarosław Skrobacz.
Wnioski po meczu w Głogowie wyciągnięte?
Jarosław Skrobacz: Myślę, że wyciągnięte. Na gorąco po meczu to spotkanie oceniliśmy bardzo negatywnie, ale później się okazało, że aż tak źle nie było, jak to mogło wyglądać. Faktycznie, Chrobry postawił nam wysoko poprzeczkę i po prostu w tym meczu byli od nas lepsi, tak jak w przyszłości jeszcze nie jeden zespół będzie od nas lepszy. Ciężko nam było stworzyć sytuacje, niemniej w drugiej połowie one były, abo utrzymywaliśmy się w tej części gry sporo przy piłce, ale nie potrafiliśmy wykończyć akcji i skończyło się tak, a nie inaczej. Nie musieliśmy tego przegrać, ale to było jedno z tych spotkań, które się odbyło i jak najszybciej trzeba o nim zapomnieć i koncentrować się na kolejnym meczu.
Przed nami derby z GKS-em Katowice. Zawodników przed takim meczem chyba nie trzeba specjalnie motywować?
- Zawsze mamy taki cykl, że już od wtorku przygotowujemy się do meczu z najbliższym rywalem, przekazujemy informacje o przeciwniku. Jesteśmy po analizie gry GKS-u Katowice i wiemy, że jest to inny zespół niż jesienią. W przerwie zimowej dokonali sporo zmian i dołączyli do nich kolejni zawodnicy. Jeśli spojrzymy na CV tego zespołu i graczy, to możemy nie wychodzić na boisko, ale już nie raz potwierdziliśmy, że nazwiska nie grają i mamy nadzieję, że w tym meczu potwierdzimy, że to nasza polityka jest dużo mądrzejsza.
GKS Katowice przystępuje do tego meczu z nożem na gardle, bo ewentualna kolejna porażka może ten zespół jeszcze mocniej zepchnąć w kierunku drugiej ligi. Czego się Pan spodziewa po rywalu w tym meczu?
- Wiadomo, że w Katowicach od bardzo dawna mówi się o ekstraklasie, więc nie wyobrażam sobie, żeby ten zespół w którymkolwiek z meczów, które pozostały do końca sezonu, odpuścił, i że będzie to zespół, z którym będzie łatwo wygrać. Szczerze mówiąc, spodziewam się, że w Jastrzębiu zagrają jedno ze swoich lepszych spotkań, bo będą bardzo zdeterminowani, będą chcieli się pokazać, zademonstrować swoim kibicom, że nie można ich skreślać. To na pewno będzie dla nas bardzo ciężki mecz, ale trzeba wierzyć swoje umiejętności. Nie można patrzeć na problemy przeciwnika, tylko na siebie i jestem przekonany, że jeśli zagramy dobrze, na sto procent swoich możliwości i umiejętności, to po meczu będziemy cieszyć się z trzech punktów.
Dla Pana takie spotkania, jak to z GKS-em Katowice, wywołują większe emocje? Szczególnie biorąc pod uwagę to, że kilka lat temu był Pan w sztabie szkoleniowym tego zespołu, czy jest to dla Pana mecz jak każdy inny?
- Mówi się, że każdy mecz jest po prostu każdym kolejnym meczem, ale w tym przypadku chyba tak nie jest. Rzeczywiście, na takie mecze się czeka, emocje są większe. Czeka nas bardzo fajny mecz, bo faktycznie tak jest. Wiadomo, że my – zespół, ale też kibice i postronni obserwatorzy, wolą oglądać mecz GKS-u Jastrzębie z GKS-em Katowice, niż – z całym szacunkiem do innych rywali – mecze z niektórymi zespołami, z którymi graliśmy w drugiej lidze, gdzie czasami sama nazwa niewiele nam mówiła. Przyjeżdżały ekipy bez kibiców i same mecze były bez większego ciśnienia. Na takie mecze, jak te z GKS-em Katowice się czeka, i niewiele trzeba, aby się na nie zmobilizować.
Jak wygląda sytuacja kadrowa przed tym meczem?
- Wszyscy są zdrowi. Na lekki uraz narzeka jedynie Krzysiek Gancarczyk i tylko w tym miejscu jest mały znak zapytania. Cała reszta jest gotowa do gry, włącznie z Łukaszem Krakowczykiem, który też wrócił już do treningów.