Weszło FM: Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem
Trener Jarosław Skrobacz był gościem środowej audycji Gryfny Szpil w radiu Weszło FM. Zapraszamy na zapis rozmowy z naszym szkoleniowcem.
Weszło FM: Panie trenerze, w ostatniej kolejce porażka w derbach z GKS-em Katowice 1:2. Jak Pan to spotkanie zdefiniuje z Pana perspektywy?
Jarosław Skrobacz: Ciężko się ocenia przegrany mecz, bo nigdy nie jest to przyjemne. Na pewno i dla nas, i dla kibiców był to mecz o dużym znaczeniu, bo i kibice z Katowic, i z Jastrzębia bardzo emocjonalnie podchodzą do tych spotkań. Co się nie powie po takim meczu, to zawsze źle brzmi. Szczerze mówiąc, to statystycznie, oprócz rzutu karnego, Katowice oddały jeden strzał na nasza bramkę i to wpadło. My mieliśmy tych sytuacji mnóstwo, ogromna przewaga w rzutach rożnych i rzutach wolnych. Goście to przerywali, wybijali nas z rytmu długimi przerwami przy wznowieniach gry i tak ten mecz wyglądał. No cóż, przegraliśmy i trzeba patrzeć z wiarą w przyszłość, że tych kilka czy kilkanaście punktów jeszcze w tej rundzie zdobędziemy.
Jest Pan zaskoczony postawą GKS-u Katowice, który walczy o utrzymanie na poziomie 1 Ligi? Jest już 12 lat w tej lidze, zawsze mówi się o awansie, a gdyby przegrali z Wami, to szanse na utrzymanie byłyby bardzo małe.
Było to po nich widać, że byli bardzo zdeterminowani. Na pewno wolą walki i zaangażowaniem te punkty zdobyli. Myślę, że troszkę my daliśmy im tlenu, bo jak sobie rozmawialiśmy ze sztabem, to jesteśmy w tej lidze zespołem, któremu naprawdę za łatwo strzela się bramki. My naprawdę musimy się mocno naharować i napracować, żeby strzelać gole, musimy ileś tych sytuacji stworzyć. Nam niekiedy wystarczy wrzucić piłkę w pole karne i sami sobie robimy krzywdę. To tylko świadczy o tym, że nie jesteśmy jeszcze takim zespołem, który może się bić o najwyższe cele.
Spoglądamy sobie w ligową tabelę, GKS Jastrzębie znajduje się na ósmym miejscu. Często komplementujemy Pana zespół za to, że zawodnikami z regionu i tym pomysłem na zespół, w tej lidze funkcjonuje. Przy nie najwyższym budżecie - czapki z głów dla Pana i pańskiego zespołu.
Takie mamy możliwości i od tych możliwości uzależniona jest nasza polityka. Na pewno na kilka pozycji przydaliby się zawodnicy z większym doświadczeniem, ograniem, ale wiemy, że tacy zawodnicy muszą też dużo, dużo więcej zarabiać. Nas na to nie stać, dlatego rozglądamy się w regionie, dużo wcześniej przygotowujemy sobie pewne rzeczy. Staramy się nie robić czegoś po omacku. Wydaje mi się, że podchodzimy do wszystkiego bardzo racjonalnie. Jeśli po rundzie rezygnujemy z zawodników, to z takich, których uważamy, że na tym poziomie nam nie za bardzo pomogą. Staramy się zawsze wymieniać takie ogniwa na coś lepszego. W zimowym okienku mieliśmy mnóstwo propozycji transferowych, byli to fajni zawodnicy, nawet z zagranicy, ale nasze możliwości finansowe są, jakie są i musimy sobie radzić tym, czym mamy. Na pewno nie możemy narzekać, bo wiemy, w jakich warunkach pracujemy i trzeba się do nich dostosować, i robić wszystko, co jest w naszych możliwościach.
Na pewno plusem jest to, że spoglądacie wtedy na młodych piłkarzy z Akademii i możecie ich wyciągać.
O temacie Akademii można by długo rozmawiać. Każdy by chciał takich zawodników i na każdym kroku jest to podkreślane, bo nasi, bo młodzi itd. Ja na to patrzę z ogromnym dystansem. Jak najbardziej jestem za tym, żeby wyciągać tych zawodników z Akademii, ale sporym problemem jest u nas to, że nie mamy drugiego zespołu. W momencie, kiedy bierzemy chłopców, którzy nawet nie grają w Centralnej Lidze Juniorów, tylko w Lidze Śląskiej Juniorów, i mają się przebić do zespołu pierwszoligowego, to jest to naprawdę ogromne wyzwanie. Oczywiście, że są perełki i talenty. Ogólnie jednak, ten przeskok jest przeogromny. Ci zawodnicy, którzy wychodzą ze szkółek, mają problemy, żeby grać w trzeciej lidze, więc trudno oczekiwać, żeby już tych zawodników wprowadzać do pierwszej ligi. Ten proces musi płynnie przechodzić. A przejście z juniorów do piłki seniorskiej to duże wyzwanie i nie wszyscy się w tym odnajdują. Oczywiście chciałbym, żeby było w GKS-ie jak najwięcej chłopców z regionu i ze szkółki piłkarskiej. Na pewno się im przyglądamy, a to, czy te postępy będą i czy podołają wymogom, na jakie jesteśmy nastawieni, to zależy od nich.
Mówimy o projekcie Rakowa Częstochowa, ale ja mówię też o waszym projekcie, bo trzy lata temu nie byliście w pierwszej lidze. Było budowanie zespołu, wyciąganie z miejsca spadkowego w trzeciej lidze, później rokrocznie awanse. To wszystko jest budowane z fajnym pomysłem i widać też, że prezes GKS-u to nowoczesny człowiek - marketing, akademia, być może nowy stadion. Wszystko jest układane krok po kroku.
To tylko potwierdza wcześniejszą tezę. Jeśli trzy, cztery lata temu ten zespół był w trzeciej lidze, łatwiej było wprowadzać młodych zawodników, nie było takiego przeskoku. Ta młodzież, która jest teraz, ogrywała się powoli w czwartej czy trzeciej lidze, otoczona kilkoma doświadczonymi zawodnikami. Organizacyjnie, jeśli sobie przypomnę moje przyjście do Jastrzębia, to ten przeskok jest ogromny. Myślę, że widzą to wszyscy zawodnicy, którzy byli w tym klubie i ci, którzy są blisko związani z tym klubem. Że to wszystko naprawdę ruszyło do przodu. Te wszystkie projekty, które są, czyli Fundacja, Akademia, nowi sponsorzy, którzy się pojawiają, to ogromna zasługa ludzi działających na co dzień w klubie, na czele z prezesami. Tego nikt nie może negować. Z drugiej strony, jak na to patrzę, to my małymi kroczkami zrobiliśmy postęp. Wcześniej się nie zauważało tego, że wiele rzeczy, które mogliśmy sobie poprawić, nie kosztowały praktycznie nic. Nie wymagało to nakładów finansowych i nie wiadomo jakich zmian. Wystarczyło troszeczkę dobrej woli, dobra współpraca z MOSiR-em, ludzie zaczęli postrzegać inaczej pewne sprawy i okazało się, że można pewne rzeczy zmieniać. Układaliśmy jeden mały puzelek do kolejnego i zaczyna się z tego rodzić coś lepszego. Trzeba zwracać uwagę na szczegóły i poprawiać je, a po roku, półtorej, te elementy zaczną przynosić efekty.
Myślę, że tymi wynikami Jastrzębie pokazuje, że zasługuje na nowy stadion.
Bardzo byśmy tego chcieli. Wiadomo, że to przyciąga publiczność, można w komfortowych warunkach oglądać mecz, jest dużo lepsza widoczność i kontakt. Jeśli jest to stadion typowo piłkarski, to jest to coś wspaniałego. Mieszkamy blisko Czech i stadiony w Karwinie czy Opawie to nie są nie wiadomo jakie stadiony i nie występują na nich kluby z nie wiadomo jak wielkimi budżetami. Można było wybudować fajne, kameralne obiekty z możliwością rozbudowy. Coś pięknego. Myślę, że w Jastrzębiu nowy stadion powinien być jakimś celem na najbliższe lata.
Kolejna kolejka jest przełożona, więc najbliższy mecz zagracie na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn. Ciężkie spotkanie, ale też czapki z głów dla tego zespołu, bo tak naprawdę jest to zespół poskładany kilka godzin przed startem rundy, a naprawdę fajnie funkcjonuje.
Tak to niekiedy jest. Nie chciałbym się za bardzo wypowiadać, bo nie wiem w jakich warunkach tak do końca klub funkcjonował. Był na pewno jakiś plan A, plan B, może nawet C. Ja jestem człowiekiem, który takie sytuacje doskonale rozumie, bo kiedyś pracowałem w bardzo podobnych warunkach w Odrze Wodzisław. To było wypisz, wymaluj to samo. Stomil jakoś się z tego wybronił, udało im się na ostatni moment zakontraktować zawodników, którzy mają coś do udowodnienia. Przyszedł na przykład Gancarczyk, który w Stali Mielec był blisko składu, ale nie grał. To są zawodnicy, którzy mają duże umiejętności i potrafią grać w piłkę. Myślę, że będą chcieli wykorzystać te, być może, tylko pół roku w Stomilu i będą bardzo przydatni, bo dadzą z siebie wszystko. Jeśli do tego przyjdzie dobra atmosfera, wygrany jeden, drugi mecz, to okazuje się, że ten zespół jest bardzo groźny i potrafi wygrać z każdym. A widzimy wszyscy, że w pierwszej lidze może się wiele wydarzyć.
Jastrzębie też pokazuje, że nie trzeba wyjeżdżać do Turcji czy Hiszpanii. Pan chciał mieć tutaj obóz przygotowawczy i widać, że można.
Zrobiliśmy to świadomie. Wszyscy sobie zdają sprawę, że nie jesteśmy krezusem finansowym w tej lidze i jeszcze długo nie będziemy, ale wyjazd do Turcji był w naszym zasięgu. Rozmawialiśmy o tym z prezesem i nie było ze strony zarządu sprzeciwu. Gdybyśmy chcieli, to byśmy do tej Turcji pojechali. To z naszej strony było przemyślane. Chcieliśmy trenować na naszych obiektach, liczyliśmy się z tym, że pogoda może być różna, ale byliśmy blisko, u siebie. W razie kontuzji czy urazów mieliśmy wszystko na miejscu, warunki też były dobre. Co nam to da, że pojedziemy do Turcji, wrócimy dwa tygodnie przed ligą i będziemy trenować w błocie albo znowu na sztucznym boisku. To jest dla mnie czasami robienie czegoś na wyrost. Niech każdy podejmuje swoje decyzje. Nie mówię, że za rok nie pojedziemy na zagraniczny obóz, ale to wszystko musi być bardzo przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Nie może być sytuacji, że ja dwa czy trzy dni przed meczem nie wiem, z kim będę grał, bo nie wiadomo kim jest drużyna przeciwna, a potem okazuje się, że to jacyś amatorzy. Wiem jak to wygląda organizacyjne, dlatego wszystko w 100% musiałoby być zagwarantowane. A przecież czasami nawet zespoły z ekstraklasy maja odwoływane mecze i trenerzy się denerwują, bo oczekiwali czegoś innego. O tym się nie mówi głośno, bo wiadomo, że nie powinno się narzekać. Wyjazd zagraniczny musi być dopięty od a do z i wtedy możemy o czymś rozmawiać.
Ostatnie pytanie - jaki cel przed GKS-em Jastrzębie? Wiadomo, że utrzymanie, ale może coś więcej? Pierwsza szóstka, siódemka? Jak na to patrzycie?
Jesteśmy ambitni. To potwierdza nasza gra w każdym spotkaniu. Przed meczem z Katowicami wiedzieliśmy, że ten mecz będzie bardzo ciężki, ale też wiedzieliśmy, że musimy zagrać z ogromnym zaangażowaniem. I tak też było, nie możemy sobie pod tym kątem niczego zarzucić, bo błędy popełnia każdy i będzie je popełniał. Jastrzębie nie jest najlepszym zespołem, ale zawsze można do czegoś dążyć i jakieś cele sobie wyznaczać. My też chcielibyśmy zrobić jak najwięcej punktów i zakończyć sezon na pozycji takiej, żeby się o nas fajnie mówiło. Że to był zespół, któremu niewiele brakło, żeby się włączyć o awans, bo wiemy, że w tej chwili jest on już prawie nierealny biorąc pod uwagę to, jak mało kolejek zostało do rozegrania i jak ciężkie spotkania przed nami. Ale chciałbym, żebyśmy byli jak najbliżej czołówki i żebyśmy w tych spotkaniach z drużynami, które już ten awans będą miały zapewniony czy będą o niego walczyły do końca, byli równorzędnym przeciwnikiem. Chcemy w tych spotkaniach być zespołem zdeterminowanym, dobrze grającym i zdobywającym punkty.
Źródło: Weszło FM