10 lat „Carlosa”!
Dokładnie 10 lat temu, 5 sierpnia 2009 roku, Kamil Jadach zadebiutował w barwach GKS-u Jastrzębie!
Miało to miejsce podczas wyjazdowego meczu II ligi grupy wschodniej sezonu 2009/2010 przeciwko Przebojowi Wolbrom. Trenerem GKS-u Jastrzębie był wówczas Jerzy Wyrobek, który zmarł w 2013 roku. Kamil wyszedł w podstawowej jedenastce i został zmieniony w przerwie spotkania przez Bartosza Hajczuka. Ostatecznie GKS przegrał to spotkanie 3:1.
Pierwszą bramkę zdobył w swoim szóstym występie, w meczu Pucharu Polski przeciwko Widzewowi Łódź. Był to gol na 2:4 w 77. minucie spotkania, które zakończyło się zwycięstwem Widzewa 4:3. Swój pierwszy sezon w GKS-ie zakończył z dorobkiem 20 występów (524 minuty) i jedną strzeloną bramką. Problemy finansowo-organizacyjne sprawiły, że w sezonie 2010/2011 GKS Jastrzębie występował w lidze okręgowej, bezproblemowo uzyskując awans do IV ligi. „Carlos” wystąpił w 27 meczach zdobywając pięć bramek. Kolejne trzy sezony nasza drużyna występowała w IV lidze, a Kamil zdobył w tym okresie w sumie 31 goli. Sezony 2014/15 - 2016/17 to występy na szczeblu III ligi. W pierwszym z nich Kamil osiągnął swój najlepszy indywidualny wynik, zdobywając w 38 meczach 13 goli, czyli tyle, ile w sumie w dwóch kolejnych sezonach.
Sezon 17/18 to druga liga, zakończona (nie)spodziewanym awansem na zaplecze ekstraklasy. Najlepszym strzelcem zespołu był Daniel Szczepan z trzynastoma trafieniami, a za jego plecami znalazł się „Carlos”, który pokonał bramkarza rywali dziesięciokrotnie. Co ważne, wszystkie te trafienia dawały naszemu zespołowi punkty (siedem zwycięstw i jeden remis). W sezonie 18/19 Kamil wpisał się na listę strzelców raz. Było to 2 marca 2019 roku w meczu przeciwko Odrze Opole.
Wyjazdowym meczem z Puszczą Niepołomice (27 lipca), Kamil rozpoczął swój jedenasty sezon w barwach GKS-u Jastrzębie, grając z naszym klubem na pięciu poziomach rozgrywkowych, od ligi okręgowej zaczynając, a na zapleczu ekstraklasy kończąc. Aktualnie licznik zatrzymał się na 304 oficjalnych meczach i 74 zdobytych golach, ale to z pewnością nie jest ostatnie słowo naszego kapitana.
Kamil, dziękujemy!