Bartosz Jaroszek: Mamy do siebie dużo pretensji
Wypowiedź Bartosza Jaroszka po piątkowym meczu ze Stomilem Olsztyn.
- Przede wszystkim mamy do siebie dużo pretensji i jesteśmy bardzo rozczarowani. Zawiedliśmy samych siebie i w kolejnych meczach nie może to tak wyglądać, jeżeli myślimy o poziomie pierwszoligowym. Stomil nas niczym nie zaskoczył, byliśmy przygotowani na taką grę, ale niestety, nie udało się dzisiaj zdobyć choćby jednego punktu. Wracamy do domu i myślimy już o sobotnim meczu z GKS-em Bełchatów.
- Do siebie też mam trochę żalu, bo przynajmniej w jednej z trzech sytuacji, gdy uderzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, powinienem strzelić gola, ale się nie udało.
- Jeśli chodzi o rzut karny, to był zasłużony i nie ma o czym dyskutować. Spóźniłem się z interwencją w polu karnym i sędzia słusznie odgwizdał jedenastkę. Ta bramka trochę ustawiła mecz, bo Stomil się cofnął i grał piłkę, jaką lubi, czyli z kontry. My musieliśmy budować ataki pozycyjne, w których czujemy się nieźle, ale narażaliśmy się na niebezpieczne kontrataki przeciwnika. Szkoda, że przydarzył się ten rzut karny, ale musimy podnieść głowy do góry i grać dalej.
- Gra Stomilu w ostatnich kilkunastu minutach była zupełnie zrozumiała. Cofnęli się całym zespołem na czterdziesty metr i czekali na swoje okazje z kontry. My z nieco lepszą skutecznością i dozą szczęścia mogliśmy zdobyć bramkę na 2:2 i wywieźć chociaż jeden punkt. Fakt jest jednak taki, że przegrywamy w nienajlepszym stylu i mamy o czym myśleć.
- Gra momentami może nie była taka zła, ale na gorąco w szatni mamy do siebie pretensje. Musimy tę gorycz porażki przełknąć. Zrobimy wszystko, żeby w kolejnych meczach nie zawodzić przede wszystkim samych siebie.