Jarosław Skrobacz: Chcemy być solidną drużyną
- Chcemy być solidną drużyną. Pierwszoligowcem przez duże „P” i do tego dążymy - mówi trener GKS-u Jastrzębie, Jarosław Skrobacz w rozmowie podsumowującej zakończoną rundę.
30 punktów w 20 meczach to dobry wynik?
Jarosław Skrobacz: Myślę, że jest to dobry wynik. Cały czas wiemy, w jakim jesteśmy miejscu, chociaż oczywiście chcemy być drużyną solidną. Pierwszoligwcem przez duże „P” i do tego dążymy. Każdy sezon, każda runda, w której gramy na tym poziomie, to jest ogromne doświadczenie. Ważne jest, żeby to wszystko szło do przodu. W tym sezonie mieliśmy wyjątkowego pecha w kilku przypadkach i uciekło nam parę punktów. Miejmy nadzieję, że karma wróci i na wiosnę nam to odda.
Kilka punktów uciekło, bo zremisowaliśmy aż dziewięć spotkań, czyli prawie połowę. Jak się nie da wygrać, to remisuj, wiadomo, ale pewnie niedosyt jest.
Zgadza się. Nie wszystkie trzeba było zremisować, niektóre można było wygrać, ale na boisku jest też przeciwnik i on może powiedzieć to samo. Oczywiście, możemy psioczyć na remisy, jednak większość spotkań graliśmy na wyjeździe. Samo remis to oczywiście punkt dla nas, ale z drugiej strony przeciwnik nie ma trzech. Trzeba na to też spojrzeć w ten sposób.
Pod koniec rundy mieliśmy serię siedmiu meczów bez porażki. Świetny wynik, ale z drugiej strony kończymy rok pięcioma spotkaniami bez zwycięstwa. Znalazł Pan powód tego, że w końcówce nie wygrywaliśmy?
Graliśmy z rywalami z górnej półki, czyli z Niecieczą na wyjeździe, Miedzią Legnica czy GKS-em Tychy, czyli zespołami, które przed sezonem wydawało się, że będą nadawały ton tym rozgrywkom. Byliśmy w tym okresie w bardzo fajnej dyspozycji w właśnie mówiąc o tych meczach można żałować, że nie wygraliśmy. W Niecieczy w ostatnich minutach mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść, a za chwilę daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo w spotkaniu z Miedzią. To są dla nas cały czas nowe doświadczenia i coś, co powinno nas uczyć i z czego powinniśmy wyciągać wnioski. Fatalnie rozbiła nas też ta druga przerwa reprezentacyjna. Byliśmy wtedy w dobrym momencie. Później w końcówce nawarstwiło się zmęczenie i mecze, bo zamiast grać w normalnym, tygodniowym rytmie, zaczęliśmy grać co trzy dni, a przeciwnicy odpoczywali. Z tego powodu było nam trudniej.
Najlepsze i najgorsze spotkania w tej rundzie? Jak chcielibyśmy grać, a jak byśmy nie chcieli?
Na pewno nie chcemy grać tak, jak zagraliśmy ze Stalą Mielec. Źle to spotkanie rozegraliśmy przede wszystkim pod kątem taktycznym. Ale to było też dla nas nauczką, bo potem przyszła seria meczów bez porażki, w których graliśmy taktycznie bardzo dobrze, jak na przykład w Bielsku-Białej z Podbeskidziem. Tak zawsze bywa, u każdej drużyny, że na przestrzeni całej rundy czy sezonu ma lepsze i gorsze chwile, i nie inaczej jest w naszym przypadku.
Piłka nożna to sport drużynowy, ale kilku zawodników z pewnością zasłużyło na indywidualne wyróżnienie. Na przykład Ali, Wróbel czy młody Norkowski.
Patrząc pod kątem statystyk, to Farid rozegrał chyba najlepszą rundę, a przecież jest w GKS-ie od czasów trzeciej ligi. Początek rundy może nie był zbyt szczególny, ale potem poszło wszystko w dobrym kierunku. Kuba Wróbel pewnie sam oceniłby tę rundę w taki sposób, że powinien mieć na swoim koncie kilka bramek więcej. Ale nie wybrzydzajmy, bo przecież z ośmioma bramkami jest w czołówce strzelców. Z kolei jeśli chodzi o Norkowskiego, to wiedzieliśmy, kogo bierzemy. To jest przykład, jak młodzi zawodnicy mogą grać bez kompleksów. Łukasz jest takim zawodnikiem i wierzę, że przed nim jest dobra przyszłość.
Czeka nas w zimę pewnie kilka zmian kadrowych.
Na pewno będziemy chcieli, tak jak przed każdą rundą, zwiększyć rywalizację na kilku pozycjach. Robimy tak od dawna i póki co ta polityka się sprawdza. Jeśli widzimy, że na którejś pozycji rywalizacja za mała, to będziemy chcieli pozyskać kogoś, kto ją zwiększy. Nie chcę mówić w tej chwili o konkretnych pozycjach czy nazwiskach, bo najpierw musimy sobie wszystko wyjaśnić we własnym gronie, w szatni. Chcemy też poznać stanowisko zawodników i poznać ich plany na przyszłość. Gdy to się stanie, to wtedy będziemy rozmawiać o próbach konkretnych wzmocnień.
Cel na wiosnę to te 40 punktów, które mniej więcej jest potrzebne do otrzymania, czy będziemy też równocześnie zerkać w górę tabeli?
Cały czas mówimy, że najpierw chcemy sobie zapewnić utrzymanie. Nie możemy za bardzo nadmuchiwać balonika, bo nie mamy ku temu podstaw. Chcemy grać dobrze, chcemy, żeby przytrafiało nam się jak najmniej słabych spotkań i żeby kibice w Jastrzębiu byli zadowoleni, chcieli przychodzić na stadion. A przede wszystkim, żeby przychodzili w większej ilości, bo ktoś ten nowy stadion, który kiedyś miejmy nadzieję powstanie, musi zapełnić, bo ostatnio u nas wygląda to tak, jak wygląda.
Dwa słowa o przygotowaniach. Tej zimy czeka nas mała innowacja, bo pojedziemy do Kamienia dwukrotnie. Skąd taki pomysł i czy nie boimy się rybnickiego smogu?
Stąd taki pomysł, że okres styczniowy to okres bardzo mocnej, wytężonej pracy, kiedy trenujemy przynajmniej dwa razy dziennie. Przez ostatnie dwa lata mieliśmy takiego pecha, że będąc na miejscu, trafiały nam się bardzo niesprzyjające warunki do treningów. W Kamieniu mamy wszystko na miejscu i pod nosem. Siłownia, hala, odnowa, zawsze dobrze przygotowane boisko sztuczne. Będzie czas, żeby fajnie popracować i lepiej się zregenerować przed każdym z treningów. Co do smogu, to nie boimy się go aż tak bardzo. Teren, gdzie będziemy przebywać, znajduje się na boku Rybnika, jest to teren leśny i wygląda to zupełnie inaczej niż w centrum. Nie narzekajmy i nie przesadzajmy z tym smogiem.