Grzegorz Drazik: Mam nadzieję, że dostanę szansę
- Moja przerwa od pierwszej jedenastki wydłuża się coraz bardziej. Czekam na rozpoczęcie tej rundy z niecierpliwością. Ciężko pracuję i mam nadzieję, że dostanę swoją szansę – mówi Grzegorz Drazik, który rundę wiosenną rozpoczął jako zmiennik Mariusza Pawełka.
Jak wyglądają treningi w czasach pandemii?
- Na pewno jest większy rygor jeśli chodzi o ogólną dezynfekcję. Jesteśmy podzieleni na grupy 5-6 osobowe i każda ma swoją szatnię. Po treningu każdy musi zdezynfekować ręce, kierownik zajmuje się dezynfekcją piłek. To chyba jedyne zmiany, inne nie są zbyt odczuwalne.
A jeśli chodzi o treningi?
- Początki, kiedy nie można było trenować w grupie, były uciążliwe, bo niewiele można było zrobić. Teraz, gdy trenujemy już całą grupą, jest ok. Ciężko pracujemy i przygotowujemy się na 100% do meczu z Wartą Poznań.
Jak wyglądają treningi z trenerem Królczykiem? Często macie indywidualne zajęcia, jest duży wycisk?
- Na pewno tak, trener wyciska z nas siódme poty. Przerwa była dość długa i brakowało trochę czucia piłki, do którego na początku trzeba było się trochę przyzwyczaić. Było ciężko, ale powoli wszystko wraca do normy. Przed nami jeszcze kilka dni mocniejszych przygotowań i od przyszłego tygodnia będziemy łapać świeżość przed wznowieniem rozgrywek.
W pierwszych dwóch meczach ligowych w tym roku bronił Mariusz Pawełek. Bardzo byłeś zły, że musisz te spotkania oglądać z ławki rezerwowych?
- Taka była decyzja trenera. Na pewno nie byłem zadowolony, bo nikt nie lubi siedzieć na ławce i czekać, tym bardziej, że moja przerwa od pierwszej jedenastki wydłuża się coraz bardziej. Czekam na rozpoczęcie tej rundy z niecierpliwością. Ciężko pracuję i mam nadzieję, że dostanę swoją szansę.
Można powiedzieć, że mamy nowy okres przygotowawczy, więc trener ponownie będzie wybierał skład i każdy ma szanse do niego wskoczyć.
- Teoretycznie tak. Po tej przymusowej przerwie ktoś może wyglądać lepiej niż przed nią i na odwrót. Wyczuwam na pewno jakąś szansę, ale ze spokojem czekam na mecz z Wartą. Jestem jednak pewny, że w bramce wyjdzie ten, który powinien wyjść.
Wiele razy grałeś spotkania bez kibiców?
- Zdarzało się, jeśli stadiony były pozamykane, gdy w III lidze jechaliśmy do niektórych miejscowości, gdzie nie chciano wpuścić naszych kibiców i na meczu było kilkudziesięciu kibiców. Teraz odczucie będzie podobne. Czy będzie to problem? Myślę, że adrenalina może być troszkę mniejsza. Gdy kibice krzykną, to człowiek dostaje kopa i jest w stanie dać z siebie jeszcze więcej. Nastały inne czasy i będą to inne mecze, inna atmosfera. Powiedziałbym nawet, że sparingowa, a przecież będą to spotkania o punkty, dlatego trzeba będzie się jeszcze bardziej skoncentrować. Na pewno podczas meczu przy pustych trybunach łatwiej będzie o dekoncentrację.
Jak może wyglądać ta liga po przerwie?
- Myślę, że niektóre zespoły mogą nas zaskoczyć. My rozpoczęliśmy rundę wiosenną dobrze, byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Niestety, ta przerwa nam trochę pokrzyżowała plany i tak naprawdę nikt nie wie, kto jest w jakiej dyspozycji. Nie ma sparingów, nie ma żadnego poglądu. Pierwsze mecze to będzie niewiadoma.
Przyjeżdża na początek Warta Poznań, czyli wicelider.
- Powoli myślimy o tym meczu. Trenerzy przygotowują już coś pod ten mecz, zaczynamy analizować przeciwnika. Nie wiadomo za bardzo czego się spodziewać, ale myślę, że akurat Warta w tym sezonie to bardzo solidny zespół i musimy się przygotować na ciężką walkę. Plus jest taki, że gramy u siebie i z pewnością będziemy chcieli ukłuć wicelidera.
Mówisz, że niektóre zespoły mogą nas zaskoczyć, a jak będzie wyglądał GKS Jastrzębie?
- Zawsze byliśmy solidni, rzadko zdarzała nam się gorsza passa, podczas której wyglądaliśmy gorzej. Patrząc na to, co dzieje się na treningach, to wiem, że każdy jest zaangażowany na 110% w to, co robi. Każdy chce grać, widać u wszystkich ten głód. Na pewno trener będzie miał ciężkie zadanie przy wyborze składu, ale żaden z zawodników, który wyjdzie na mecz, nie będzie osłabieniem, a wręcz przeciwnie - wzmocnieniem.