Kamil Jadach: Mam nadzieję, że pójdziemy za ciosem
- Dla nas powoli zaczynają się mecze o życie, więc na pewno im nie odpuścimy i chociaż to Termalica będzie faworytem, to zrobimy wszystko, by ten mecz wygrać - mówi przed sobotnim meczem przeciwko Bruk-Betowi Termalica Nieciecza skrzydłowy GKS-u Jastrzębie, Kamil Jadach.
Byłeś zaskoczony informacją, że po meczu z Puszczą Niepołomice Paweł Ściebura nie będzie już trenerem GKS-u?
Kamil Jadach: Troszkę tak, bo liczyliśmy na jeszcze jedną, może dwie szanse ze strony zarządu. Z drugiej strony jednak nie ma się co dziwić, bo nasze wyniki były słabe i prezesi mieli prawo do takiej decyzji. Uważam jednak, że trener Ściebura wykonywał bardzo dobrą pracę i choć wyniki tego nie potwierdzają, to ten zespół zrobił postęp. Niestety, jeśli nie ma wyników, to najczęściej dochodzi do zmiany trenera i tak się stało u nas.
Pierwsze dwa mecze rundy wiosennej były w naszym wykonaniu bardzo dobre i dawały nadzieję, że zaczniemy regularnie punktować. Dlaczego według Ciebie w kolejnych czterech spotkaniach nie zdobyliśmy nawet punktu?
Uważam, że nie do końca jestem od tego, żeby to oceniać. Szukaliśmy przyczyny i naprawdę ciężko ją znaleźć. Jeśli się wygrywa, to można mówić dużo, podobnie jest, jak się przegrywa, ale ja wolę zamilczeć i skupić się na najbliższym meczu i walce o punkty.
Trenerem, póki co tymczasowym, został Łukasz Włodarek, no i z Łęczną przyszło przełamanie, zdobyliśmy punkt.
Jeśli dochodzi do zmiany trenera, nawet jeśli tymczasowym trenerem zostaje dotychczasowy asystent, to jest to jakiś bodziec dla drużyny. Tak też było w meczu z Łęczną, ale mam nadzieję, że pójdziemy za ciosem i zaczniemy punktować w każdym kolejnym meczu.
Po kilkunastu miesiącach ponownie wyprowadziłeś zespół jako kapitan.
Na pewno było to fajne uczucie. Musiałem się w pewnym momencie troszkę usunąć, odetchnąć, nabrać dystansu i popatrzeć na wszystko trochę z boku. Myślę, że to mi się udało, utożsamiam się z tym klubem i kibicami i jestem gotowy na to, żeby dalej tę opaskę nosić.
W ostatni weekend mieliśmy przymusową pauzę. Wiadomo, że to nie od nas zależało i trzeba było się dostosować, ale dało się odczuć, że chyba nie byliście tym faktem zadowoleni i chcieliście grać z Miedzią, szczególnie po dobrym meczu z Łęczną.
Rytm meczowy jest bardzo ważny, ale trzeba pamiętać o tych zawodnikach, którzy mają mniej rozegranych minut. W piątek mieliśmy wewnętrzną gierkę, gdzie każdy mógł zagrać 90 minut, więc dobrze ten czas spożytkowaliśmy. Trener nie miał też wcześniej okazji, żeby zobaczyć wszystkich zawodników w pełnym meczu, czy nawet w trochę mniejszym wymiarze czasowym. Trzeba z tego wyciągnąć pozytywne wnioski, co sztab na pewno zrobił i dobierze na najbliższy mecz najlepszy skład.
Teraz przed nami mecz z liderem tabeli, który jednak od ponad miesiąca nie grał z powodu koronawirusa, przez co chyba totalnie nie wiadomo, jak teraz ten zespół będzie wyglądał na boisku.
Musimy patrzeć na siebie, bo jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy. Wiemy, kto do nas przyjedzie, ale taka przerwa w treningach musi odbić się na zdrowiu zawodników z Niecieczy. Dopiero dzisiaj wracają do gry w Gdyni, trzy dni później jadą do nas. Na pewno będzie to miało znaczenie, ale my przede wszystkim skupiamy się na sobie, a nie na przeciwniku.
Z drugiej strony Termalica, od kiedy jesteśmy na zapleczu ekstraklasy, jest bardzo mocna, ale jednak dwa mecze z tym rywalem wygraliśmy, trzy zremisowaliśmy i tylko jeden - ostatni - przegraliśmy, choć zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. To jeden z tych zespołów, które, podobnie jak Odra Opole, nam leży?
Przyjeżdża lider i czy nam się gra z nimi dobrze, czy nie, to jednak jest to zespół, który zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Dla nas powoli zaczynają się mecze o życie, więc na pewno im nie odpuścimy, chociaż to Termalica będzie faworytem. Gramy jednak u siebie, przy Harcerskiej i musimy pokazać, że to jest nasz dom. W tym meczu interesuje nas tylko zwycięstwo.