Wspomnienia Strajkowicza: Były takie mecze... (część 8)
Kolejne wspomnienia Strajkowicza z jedynego w historii GKS-u Jastrzębie sezonu w ekstraklasie.
W 20. kolejce sezonu 1988/1989 podejmujemy przy Kasztanowej drużynę Pogoni Szczecin. Fanów portowej jedenastki w Jastrzębiu-Zdroju pojawiło się ok. 20 z flagą. Naszemu zespołowi udało się wygrać trzy spotkania pod rząd: z Wisłą Kraków, Stalą Mielec oraz właśnie z Pogonią 3:2. Po pierwszej połowie było 0:0, ale po przerwie jastrzębscy piłkarze wzięli się do roboty i po golach Kuśmierskiego, Biczaka i Krausa prowadzili 3:0. Była szansa na dodatkowy punkt (wtedy za zwycięstwo różnicą minimum trzech goli zamiast dwóch punktów przyznawano trzy, a drużynie przegranej odejmowano jeden - przyp. red.). Drużyna z dalekiego Szczecina jednak się nie poddała i strzeliła dwa gole. Później dalej naciskała, lecz nasi piłkarze dowieźli korzystny wynik do końca. W pięciu wiosennych kolejkach GKS zdobył siedem punktów i liczył się w walce o utrzymanie. Kolejny mecz to wyjazdowe derby z chorzowskim Ruchem i wiadomo było, że o punkty będzie bardzo trudno. Po pierwszej połowie GKS przegrywał 1:0 po golu „Gucia” Warzychy. Po przerwie dołożył on jeszcze dwa gole, kompletując hat-tricka. Po bramce strzelili także Szuster i Nowak, i nasi chłopcy musieli pogodzić się z porażką 5:0 oraz odjęciem jednego punktu. Fani GKS-u udali się na ten wyjazd pociągiem w ok. 400 osób. W Mikołowie Ruch próbuje obrzucić pociąg kamieniami. Jastrzębscy fani wybiegają z pociągu, ratując się ucieczką. Na stadionie dotarło do nas jeszcze ok. 10 kibiców GKS-u Katowice, a sam mecz oglądało ok. 18 000 osób. Był to jeden z meczów z największą ilością kibiców z udziałem GKS-u Jastrzębie w całej jego historii. Kibice obu drużyn oflagowali dość dobrze swoje sektory i prowadzili kapitalny doping.
Po kompromitacji z Ruchem nikogo nie trzeba było przekonywać, że złość będzie trzeba rozładować na następnym rywalu, czyli Widzewie Łódź. GKS pokonał łodzian 1:0 po golu Bogdana Kuśmierskiego w samej końcówce meczu. Za drużyną z włókienniczego miasta podążyło 30 fanów. W tej grupie było paru kibiców Karpat Krosno z dwiema flagami. W następnej kolejce, rozgrywanej w środowe popołudnie, GKS udał się w podróż do Zabrza. Górnik Zabrze wraz z GKS-em Katowice i Ruchem Chorzów walczył o mistrzostwo Polski. W 18. sekundzie Józef Ryłko nieprzepisowo zatrzymał zawodnika Górnika i został podyktowany rzut karny, którego na gola zamienił Cyroń. Nasi piłkarze starali się doprowadzić do remisu i mieli parę okazji, ale bez efektów bramkowych. W drugiej połowie ponownie Cyroń zdobywa gola i przegrywamy 2:0. Jastrzębscy szalikowcy udali się do Zabrza z przesiadką w Katowicach. Było nas ok. 100. Kolejny domowy mecz to pojedynek z Olimpią Poznań. Trzeba było go wygrać, by liczyć się w walce o utrzymanie. Niestety lepsze wrażenie sprawili goście i wygrali 2:1, choć nasi bardzo się starali. Kibiców z Lasku Golęcińskiego na południu Polski nie stwierdzono.
Sześć dni później, w sobotę o godzinie 11:00, GKS grał na wyjeździe we Wrocławiu ze Śląskiem i była to najwyższa porażka naszego zespołu obok meczu z Ruchem (0:5) w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kibiców jastrzębskiej drużyny pofatygowało się do Wrocławia tylko 20. Gdy kupowali bilety, GKS strzelił gola w 2. minucie (Kuśmierski). Jednak kiedy dotarli na swój sektor w 7. minucie, było już 2:1 dla Śląska. Piłkarze z Wrocławia dołożyli jeszcze cztery gole. Wynik 6:1 mówi sam za siebie. Trzy bramki zdobył reprezentant Polski, Ryszard Tarasiewicz, obecny trener tyskiego GKS-u. Smutni kibice GKS-u Jastrzębie wracali pociągiem do domu. W środku tygodnia GKS zagrał z Górnikiem Wałbrzych, który tak jak my, bronił się przed spadkiem z ekstraklasy. Jastrzębianie po golach Krausa i Łuczaka wygrali 2:0. Drużynę z Wałbrzycha dopingowało ok. 20 kibiców. O końcówce sezonu i barażach o pozostanie w pierwszej lidze w następnym numerze.
Strajkowicz