„Nie boję się pracy w męskim środowisku”
„Chcemy przede wszystkim zadbać o przyszłość tego klubu, a więc Akademię. Zależy nam na rozwoju młodych zawodników i stwarzaniu im dobrych warunków do wejścia w karierę seniorską”. Zapraszamy na rozmowę z Martą Goik, pierwszą w historii naszego Klubu kobietą na stanowisku członka zarządu.
W 2018 roku pojawiła się Pani w GKS-ie Jastrzębie jako praktykantka, a niecałe 4,5 roku później jest już Pani jedną z trzech osób zarządzających naszym Klubem. Jak się Pani czuje w nowej roli?
Marta Goik: Miałam dużo czasu na przygotowanie się do tej roli u boku różnych członków zarządu i od każdego z nich czegoś się nauczyłam. Przez to, że jestem w klubie już dość długo, zdążyłam dobrze poznać specyfikę pracy na różnych stanowiskach, ale również pracowników i środowisko. Dzięki temu wiem, czego mogę oczekiwać, co trzeba i co da się poprawić. No i do kogo się zwrócić po pomoc, bo tego nie można się wstydzić czy bać.
Co ciekawe, w przeciwieństwie do pozostałych członków zarządu, wcześniej nie była Pani w żaden sposób związana z GKS-em Jastrzębie, jednak piłka nożna nie jest Pani obca.
To prawda - na meczu naszej drużyny, stricte w roli kibica, nie byłam nigdy w życiu. Choć piłką nożną interesuję się od dziecka, to moja uwaga zawsze skupiała się raczej na klubach zagranicznych. W dzieciństwie kieszonkowe wydawałam na czasopisma sportowe, z których plakaty i wycinki pokrywały ściany mojego pokoju, a kiedy rówieśnicy weekendy spędzali na imprezach, ja siadałam przed telewizorem i oglądałam wszystkie możliwe mecze.
Pierwszy raz na meczu GKS-u Jastrzębie pojawiłam się dopiero w 2018 roku jako praktykantka, ale kiedy coś robię, angażuję się szybko i na poważnie, więc w ciągu tych czterech lat opuściłam niewiele meczów pierwszej drużyny, w tym tylko jeden domowy. Dlatego dzisiaj mogę powiedzieć, że w ostatnim czasie byłam na trybunach częściej niż niejeden kibic i to nie tylko dlatego, że w czasie pandemii rozgrywki odbywały się bez udziału publiczności. Mam nadzieję, że nasi kibice odczują płynące z tych słów wyzwanie.
Jest Pani też pierwszą kobietą na takim stanowisku w historii GKS-u Jastrzębie, jak również jedną z niewielu w Polsce w zarządzie klubu piłkarskiego. Nie było obaw przed objęciem tak poważnej funkcji w tak młodym wieku w środowisku, gdzie zdecydowaną większość stanowią mężczyźni?
Ludzie chyba z natury trochę obawiają się wszystkiego, co jest nowe, więc skłamałabym, gdybym powiedziała, że u mnie było inaczej. Na pewno jednak nie boję się pracy w męskim środowisku i przede wszystkim - lubię wyzwania. Zdaję sobie sprawę ze stereotypów. Na pytania o spalonego, których dziwnym trafem nikt nie zadaje mężczyznom, przestałam odpowiadać dawno temu. Moje zainteresowanie piłką zawsze budziło emocje, ale reakcje zazwyczaj były pozytywne i nigdy nie musiałam się w środowisku piłkarskim rozpychać łokciami. Powinno być nas, kobiet, więcej w tym "męskim świecie", bo uważam, że kobiece spojrzenie w niektórych aspektach po prostu lepiej się sprawdza.
Podobnie jak w przypadku pozostałych członków zarządu, czyli Adama Lechowskiego i Jakuba Wiewióry, chcielibyśmy zapytać o obowiązki, jakie będą do Pani należeć w codziennej pracy.
Od 2020 roku pełniłam funkcję dyrektora biura zarządu, ale moje obowiązki zawsze trochę wykraczały poza stanowisko, które w danym momencie sprawowałam, dlatego poza większą, sformalizowaną odpowiedzialnością, moja codzienna praca nie zmieni się prawie wcale. Cały czas będę czuwać nad kwestiami organizacyjnymi, pracą zespołu administracyjnego, finansami i bieżącymi działaniami klubu, co oczywiście nie znaczy, że jestem z tym wszystkim sama. Nowy zarząd składa się z trzech osób i wszyscy jesteśmy tak samo zdeterminowani i odpowiedzialni za losy GKS-u, stąd też nie ma podziału na prezesa i wiceprezesów. Poza tym mamy bardzo zgrany i kompetentny zespół, na który zawsze mogę liczyć.
Jaka przyszłość czeka GKS Jastrzębie pod wodzą nowego zarządu?
Tego nie mogę powiedzieć na pewno. Nie jestem osobą, która składa jakiekolwiek obietnice. Klub sportowy to jest biznes, ale bardzo specyficzny, przez to, że często cała praca, jaką się wykonuje, jest na koniec dnia oceniana i tak tylko przez pryzmat wyniku sportowego, na który ani Zarząd, ani pracownicy administracyjni ostatecznie nie mają bezpośredniego wpływu. Mamy plany i strategię na kolejne lata. Chcemy przede wszystkim zadbać o przyszłość tego klubu, a więc Akademię. Zależy nam na rozwoju młodych zawodników i stwarzaniu im dobrych warunków do wejścia w karierę seniorską.