"Mam nadzieję, że będę się tutaj rozwijał"
Zapraszamy na rozmowę z Konradem Kargulem-Groblą, jednym z najmłodszych zawodników w kadrze naszej drużyny, przed sobotnim spotkaniem Kotwica Kołobrzeg - GKS Jastrzębie.
To będzie Twoja pierwsza wizyta z seniorską drużyną w Kołobrzegu?
- Tak, jeszcze nie grałem na poziomie seniorskim w Kołobrzegu, więc myślę, że będzie to fajne przeżycie, bo pochodzę z nieopodal położonego Dygowa i jestem wychowankiem Akademii Piłkarskiej Kotwicy Kołobrzeg.
Jak wspominasz te pierwsze lata spędzone w Kotwicy?
- Pierwsze piłkarskie kroki w Kołobrzegu wspominam bardzo dobrze, bo jeździliśmy na turnieje i wiele z nich wygrywaliśmy, nawet gdy rywalizowaliśmy z Pogonią Szczecin czy Lechem Poznań, a ja byłem kapitanem w dwóch rocznikach – 2004, czyli starszym i moim, czyli 2005. Później pojawiła się oferta właśnie z Pogoni Szczecin i opuściłem rodzinne miasto, do którego teraz wracam jako zawodnik GKS-u Jastrzębie.
Masz dopiero 18 lat, a byłeś już klubach z województw Zachodniopomorskiego, Mazowieckiego i teraz Śląskiego, co jest dość nietypową drogą.
- Przede wszystkim chciałbym podziękować rodzicom, którzy dali mi możliwość rozwijania się i spełniania marzeń, bo jest wielu rodziców, którzy otaczają zbyt dużą troską swoje dzieci i nie są za bardzo skłonni puścić ich w świat. Moi rodzice mi zaufali i dostałem wolną rękę. W Szczecinie opiekowali się mną starsi koledzy, jak choćby Mateusz Łęgowski, który był powołany do seniorskiej reprezentacji. Po pobycie w Pogoni zdecydowałem się na spróbowanie swoich sił w seniorskiej piłce, stąd decyzja o przenosinach do Warszawy, gdzie najpierw była „okręgówka” i osoba Huberta Błaszczaka, który wprowadził mnie do piłki seniorskiej i któremu wiele zawdzięczam, potem po pół roku czwarta liga, po następnych sześciu miesiącach już trzecia liga, gdzie w Błoniu u trenera Michała Pulkowskiego złapałem kilka pierwszych minut w seniorach. Liczyłem na trochę więcej, a że trener Pulkowski przenosił się do Broni Radom, to wziął także i mnie, gdzie grałem już dużo więcej. Tam właśnie grałem m.in. na lewej obronie i chyba można powiedzieć, że się wypromowałem, dzięki czemu trafiłem do GKS-u.
I co sobie pomyślałeś, jak przyszło zaproszenie na testy z GKS-u, czyli znowu dość daleko?
- Dla mnie odległość nie jest żadną barierą i nie przeszkadzała mi w podjęciu decyzji. Dalej od domu niż w Jastrzębiu-Zdroju już chyba nie mogę być. Pojechałem na testy, dałem z siebie jak zwykle w takich sytuacjach 110% i spodobałem się trenerowi i dyrektorowi sportowemu, no i zostałem. Z trenerem Dziewickim przeciąłem się już wcześniej podczas potyczek na szczeblu IV ligi mazowieckiej, a przynajmniej ja trenera kojarzyłem.
Mimo, że mamy dość młody zespół, to jak się czujesz jako ten jeden z najmłodszych w szatni?
- Wydaje mi się, że chłopacy mnie polubili i dobrze się wkręciłem w zespół. Staram się patrzeć w przyszłość i mam nadzieję, że będę się tutaj rozwijał i kontynuował piłkarską karierę.
Jak oceniasz swoją postawę na początku sezonu?
- Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Jestem zadowolony ze swojej postawy, mam nadzieję, że sztab też. Był mecz, gdzie miałem trzy asysty, chociaż chciałoby się dołożyć w końcu bramkę. Zawsze, gdy jestem na boisku, to daję od siebie 110% i mam nadzieję, że z Kotwicą wygramy i wrócimy do domu z trzema punktami.
Będzie rodzina na trybunach podczas dzisiejszego meczu?
- Będzie tata, dziadek i młodszy brat, a mama i babcia będą oglądać w Pilot WP i kibicować sprzed telewizora.
Czy w związku z tym, że właśnie w Kotwicy rozpoczynałeś grę w piłkę, dzisiejszy mecz będzie w jakiś sposób szczególny?
- Podchodzę do takich spraw bez sentymentów. Może byłoby inaczej, gdybym grał w Kotwicy np. rok temu i prosto z Kołobrzegu trafił do GKS-u, ale po tylu latach już nie zostało zbyt wiele znajomości – jest jeszcze trener Rafał Łasecki z Akademii, który mnie wspiera. Trener Zbigniew Ćwirko, który mnie wychowywał niestety zmarł, gdy byłem w Szczecinie, więc nie mam już zbyt dużych powiązań z Kotwicą. Ale na pewno będzie fajnie pokazać się swoim ludziom w Kołobrzegu.