Rozmowa z trenerem Piotrem Dziewickim przed meczem z Kotwicą
- Tak jak przed każdym meczem, tak i dzisiaj mówię, że przyjechaliśmy tutaj wygrać, bo uważam, że jesteśmy w stanie powalczyć z każdym o trzy punkty i nie myśleć o tym, że jedziemy po remis i tym się mamy zadowolić – mówi przed dzisiejszym meczem w Kołobrzegu szkoleniowiec GKS-u Jastrzębie, Piotr Dziewicki. Zapraszamy na rozmowę.
Przygotowania do meczu w Kołobrzegu miały nieco inny przebieg niż przed pozostałymi spotkaniami.
- Zgadza się. Postanowiliśmy coś zmienić, aby w sposób niestandardowy przygotowywać się do dzisiejszego meczu. Począwszy od treningu po meczu z Lechem II Poznań, kiedy w regeneracji wprowadziliśmy trochę uśmiechu i zabawy oraz rywalizacji, która przypominała trochę rywalizację szkolną podczas wychowania fizycznego i myślę, że to się zawodnikom podobało. Głowa mogła odpocząć, biorąc pod uwagę to, że cały czas skupiamy się na zachowaniach indywidualnych czy zespołowych, które wymagają z jednej strony uwagi ciała, czyli być przygotowanym motorycznie, ale przede wszystkim psychomotorycznie i to też jest bardzo męczące. Praktycznie cały tydzień poświęciliśmy na to, żebyśmy raczej integrowali grupę i powodowali więcej sytuacji strzeleckich, tworząc określone środki treningowe. A kończąc na tym, że na odprawie przedmeczowej, która miała miejsce dzień przed meczem, a nie tak jak zwykle w dzień meczu, zawodnicy poznali wyjściowy skład, gdzie zawsze dowiadywali się o tym, kto zagra, właśnie w dzień meczowy. Wracając jeszcze na przykład do czwartkowego treningu, postanowiliśmy całkowicie oddać zawodnikom pole do tego, aby to oni wyrazili siebie i powiedzieli czego potrzebują, aby z Kotwicą wygrać.
I jak to wyszło?
- Bardzo fajnie. Bardzo dobrze w tej roli wypadła grupa zawodników, która zabierała głos na czele z Przemkiem Lechem, który można powiedzieć wziął grupę pod swoje skrzydła i był taką osobą zarządzającą na tym treningu. No i mimo, że mieliśmy zaplanowane jako sztab pewne rzeczy przed Kotwicą dotyczące taktyki czy innych naszych elementów gry, zawodnicy można powiedzieć, że ten plan zrealizowali, ale to była ich inicjatywa i to oni chcieli robić to, czego tak naprawdę potrzebują. Myślę, że cel, jeśli chodzi o przygotowanie do dzisiejszego meczu, został zrealizowany w stu procentach.
Na przedmeczowej odprawie padło hasło, że możemy w tej lidze wygrać z każdym przeciwnikiem.
- Cały czas tak uważam, mimo że mamy osiem punktów po ośmiu kolejkach. Uważam, że ta liga jest taka, że z jednej strony o tym, kto wygra, decyduje dyspozycja dnia, a z drugiej wiemy już i widzimy, że wiele drużyn gra w obronie niskiej, stara się przeszkadzać i wychodzić z kontratakami. Parę lat temu zastanawialiśmy się dlaczego nasza gra – chodzi mi tutaj generalnie o polską piłkę – nie jest płynna i uważam, że przygotowanie motoryczne naszych drużyn jest na bardzo wysokim poziomie i cały czas idzie w górę, ale nie ma przyrostu jakościowego dotyczącego operowania piłką, kontroli piłki i indywidualnych umiejętności – można to nazwać obyciem z piłką w różnych sytuacjach. Z tym mamy problem, że gra przy naporze przeciwnika, który jest silny i szybki, do tego dochodzą jeszcze inne aspekty w obronie, powoduje, że jeśli nie jesteśmy w stanie szybko operować piłką i nie jesteśmy w stanie szybko myśleć, to trudno jest zawiązać ładną akcję z przeniesieniem ciężaru gry, wrzucić dokładną piłkę w pole karne, zaatakować i strzelić bramkę. Możemy sobie wszystko zaplanować, narysować i ustalić, ale w każdej sytuacji jest tak dużo zmiennych, że jest to jednak w jakimś stopniu przypadek, że wydarzy się właśnie tak, a nie inaczej. Wystarczy, że ktoś nie poda piłki tam gdzie powinien, uderza nie z tego miejsca, z którego powinien, do tego jeszcze przeszkadza przeciwnik, jest wiatr, słońce i inne rzeczy, więc jest dużo niewiadomych. Wydaje mi się, że w piłce chodzi o to, żeby ten chaos skontrolować i prawdopodobieństwo strzelenia bramki zwiększyć. Aby tak było, trzeba być najlepiej jak to możliwe przygotowanym w każdym elemencie, a przede wszystkim rozumieć piłkę i wiedzieć co w danym czasie na boisku powinno się zrobić.
Czego można spodziewać się po Kotwicy w dzisiejszym meczu?
- To jest zespół, o którym było głośno w kontekście tego, że ponownie chce powalczyć o awans na zaplecze ekstraklasy. Mocne i głośne transfery, ale jak widać, nie przekłada się to – przynajmniej w początkowej fazie sezonu – na wyniki. Nie chciałbym jednak oceniać tego, w jaki sposób ta drużyna jest budowana. Jest to zespół na pewno doświadczony i potrafi operować piłką, choć może nie w takim tempie, jak robią to niektóre drużyny, ponieważ są w tej drużynie starsi zawodnicy, którzy rozumieją piłkę i wiedzą gdzie tę piłkę dostarczyć, ale wydaje mi się, że mają trochę problemów z fazą przejściową i tak zresztą tracili bramki w poprzednich meczach. My dzisiaj takich sytuacji będziemy starali się szukać. Tak jak przed każdym meczem, tak i dzisiaj mówię, że przyjechaliśmy tutaj wygrać, bo uważam, że jesteśmy w stanie powalczyć z każdym o trzy punkty i nie myśleć o tym, że jedziemy po remis i tym się mamy zadowolić. Ta liga jest nieobliczalna, a my mamy naprawdę ciekawy zespół, tylko momentami może faktycznie brakuje nam takiego boiskowego doświadczenia. Oprócz tego musimy ściągać z chłopaków presję, co cały czas staramy się robić.
Za nami osiem kolejek, a my mamy już na koncie sześć czerwonych kartek. Sporo.
- Gdyby te kartki wynikały z walki sportowej, to nie miałbym żadnych zastrzeżeń, natomiast kilka z tych kartek, które były konsekwencjami dwóch żółtych, otrzymaliśmy za naszą – mówiąc wprost – głupotę. Dyskutujemy z sędziami, odkopujemy piłkę, gdzie wiadomo, że sędziowie są na takie rzeczy mocno przeczuleni i mają takie wytyczne, żeby temperować piłkarzy. Pracujemy nad tym, rozmawiamy z zawodnikami i staramy się wprowadzić pewne procedury, które mają spowodować unikanie takich sytuacji.