Jarosław Skrobacz: Trzeba się po prostu skupić na całości
Przed sobotnim meczem w Bielsku-Białej rozmawiamy oczywiście o nadchodzącym spotkaniu, ale także o poprzednich spotkaniach i dwutygodniowej przerwie w rozgrywkach ligowych.
Dwa tygodnie przerwy za nami. Z jednej strony wypadamy z rytmu meczowego, ale z drugiej można spokojnie popracować. Więcej plusów czy minusów?
Przerwa zawsze jest przerwą. Jeszcze raz powtarzam, że nie mam uwag co do tego, że jest ta przerwa i później trzeba grać co trzy dni. Tak się zdarza. Cały czas mówimy tylko o tym, że zespoły są nierówno traktowane, bo ktoś gra w rytmie tygodniowym i wszystko jest fajnie, a ktoś inny musi grać co trzy dni. Można temu zapobiec, ustalając pewne rzeczy dużo wcześniej. Nie mogliśmy też rozegrać żadnego meczu kontrolnego, bo o przełożonym meczu z Wigrami dowiedzieliśmy się zbyt późno i wszystkie zespoły, które miały wolne, zaplanowały sparingi wcześniej. Na pewno jest to jakieś utrudnienie w codziennej pracy, ale wykorzystaliśmy ten czas na poprawę wytrzymałości, wytrzymałości szybkościowej, pracowaliśmy też nad siłą. Myślę, że wykorzystaliśmy ten czas na tyle, na ile jest to możliwe.
Znalazł Pan powody słabszej gry w ostatnich dwóch meczach wyjazdowych?
Różne są zdania na temat tej słabszej gry. Słyszałem opinie, gdzie rozpływano się nad nami po meczu w Mielcu, ale niestety ten meczy był przegrany, więc można mieć na ten temat różne zdania. Mecz z Chojniczanką potraktowałbym w osobnych kategoriach i szczerze mówiąc nie chciałbym już do niego wracać. Jednak mecz ze Stalą pokazał nam jak to jest, jeśli myśli się tylko o grze ofensywnej, do przodu. I to wyglądało całkiem przyzwoicie. Długimi okresami utrzymywaliśmy się przy piłce, potrafiliśmy wymienić po kilkadziesiąt podań i kończyć akcję strzałem. Z tego można być zadowolonym, ale przejście z ofensywy do defensywy po stracie piłki na połowie przeciwnika szwankowało i o to możemy mieć do siebie pretensje.
Ostatni raz trzy bramki w dwóch kolejnych meczach straciliśmy grając jeszcze w II lidze. Były to mecze z Garbarnią i Rozwojem. Na poprawę tego elementu też był kładziony nacisk podczas tej przerwy?
Tak, poświęciliśmy dużo czasu na to, żeby wrócić do takiej gry, gdy płynnie przechodziliśmy z ofensywy do defensywy i odwrotnie. Wskazaliśmy sobie błędy i wiemy o co chodzi. Oczywiście, że wszystko weryfikuje boisko i przeciwnik. To będzie dla nas wyznacznikiem tego, co robiliśmy. Dodałbym, że nie tylko straciliśmy w dwóch meczach po trzy bramki, ale w ostatnich trzech meczach w sumie aż osiem, a to jest naprawdę bardzo dużo, co na pewno splendoru nam nie dodaje.
Wszyscy czekaliśmy na Kamila Szymurę, który w końcu po trzech tygodniach spędzonych w Łodzi wrócił do treningów z drużyną. Jest szansa, że będzie brany pod uwagę już na mecz z Podbeskidziem, czy to jeszcze za wcześnie?
Nie ma na to szans. Przepracował cały tydzień, chociaż te obciążenia dla niego były dozowane, ale tym razem jestem już co do Kamila bardzo optymistycznie nastawiony, zresztą jak sam Kamil. Myślę, że to jest kwestia dni, kiedy będzie gotowy do gry na 100%.
Nasz rywal w ostatnich kolejkach zaprezentował się bardzo dobrze. Oprócz tego u siebie nie przegrali od jedenastu spotkań, a zatem jak to w pierwszej lidze bywa, jest to idealny przeciwnik do przełamania i zdobycia trzech punktów.
Rzeczywiście forma Podbeskidzia po ich okresie gry trochę w kratkę na początku, poszła do góry. Złapali rytm, grają dobrze, z polotem, z wiarą w to, co robią. Jak się wygrywa u siebie z defensywnie grającym Bełchatowem 4:0, jak się wygrywa na wyjeździe z liderem, Radomiakiem, 3:1, to morale idzie w górę, więc na pewno czują się bardzo mocni. Oprócz tego to po prostu silny personalnie zespół i jeśli prezentują równą formę, to na pewno nie można ich w żaden sposób zlekceważyć, czy nawet podejść trochę luźniej.
Ale wspomnienia mamy z Podbeskidziem dobre. U siebie w poprzednim sezonie wygraliśmy, na wyjeździe po dobrym spotkaniu zremisowaliśmy.
Myślę, że na wyjeździe mogliśmy się pokusić o coś więcej, ale byliśmy zadowoleni również z tego remisu. To spotkanie wliczało się już do ich imponującej serii meczów bez porażki przed własną publicznością. Bielszczanie w meczach u siebie strzelają sporo, bo przynajmniej po dwa gole na mecz. Ich gra w ofensywie i nasza w defensywie… daje nam sporo do myślenia.
Najmocniejsze strony Podbeskidzia? Na kogo trzeba zwrócić uwagę?
Dobrze przechodzą do szybkiego ataku, więc bardzo niebezpieczne będą straty piłki czy nierozważne rozegrania w środkowej strefie boiska, a nawet 30-40 metrów od bramki. Na to musimy być bardzo wyczuleni, bo grają szybkimi i skutecznymi bokami. Roginić, Ivan Martin to klasowi zawodnicy, w środku są solidni Figiel i Rakowski, a do tego dochodzi w miarę solidna obrona z doświadczonymi ekstraklasowymi zawodnikami, więc można powiedzieć, że cały zespół funkcjonuje dobrze i trzeba się po prostu skupić na całości.