Daniel Feruga: Nie powiedziałem ostatniego słowa
- Sporo lat minęło i sporo się zmieniło. Ludzie mnie jeszcze tutaj pamiętają, ale młodszej części kibiców trzeba będzie się przypomnieć – mówi po podpisaniu kontraktu z GKS-em Jastrzębie Daniel Feruga, który wraca na Harcerską po 11 latach.
- Sam też ostatnio sprawdzałem, kiedy grałem w GKS-ie, bo sporo lat minęło, cała dekada. Ostatni sezon w Bytovii był dla mnie bardzo ważny. Przed rozgrywkami sam sobie wyznaczyłem taki cel, żeby mieć minimum 10 goli i 10 asyst, zakasałem rękawy i udało mi się to zrealizować, co zaowocowało transferem na zaplecze ekstraklasy. Bardzo się z tego cieszę, bo nie było mnie chwilę na tej profesjonalnej piłkarskiej mapie Polski. Zapewniam jednak, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Przejście do GKS-u to dla mnie kolejny krok, bo chciałbym grać jeszcze wyżej.
- Mam założony cel na najbliższy sezon, ale powiem o tym może po jego zakończeniu. Na pewno jest on ambitny, bo takim też jestem człowiekiem, tym bardziej po wszystkim, co się wydarzyło w moim życiu. Po drugie chciałbym po ciężkim sezonie w II lidze wejść w fajny trening w Jastrzębiu i dać z siebie to, co mam najlepsze. Sporo szatni już zwiedziłem, więc nie powinienem mieć problemów z aklimatyzacją. Jestem teraz w domu, z żoną i synem, bo mieszkam niedaleko, więc trochę kibiców na trybunach powinno przybyć, czy to rodzina czy znajomi. Szykuje się fajny sezon z fajnymi zespołami w pierwszej lidze, co też było motywacją, żeby na to zaplecze ekstraklasy po dwóch latach rozbratu wrócić.
- Czas spędzony w GKS-ie Jastrzębie wspominam pozytywnie, bo poznałem fajnych ludzi, jak na przykład Jacek Wiśniewski, Krzysiek Kukulski, czy słynny „Gitara”, czyli Witek Wawrzyczek, który był mega piłkarzem. Miałem od kogo się uczyć, bo był też wtedy bardzo fajny człowiek i trener, czyli świętej pamięci Jerzy Wyrobek. Dużo ludzi poznałem, a z Jackiem cały czas jakiś kontakt jest. Sportowo się wtedy utrzymaliśmy, ale miałem jeden przykry epizod, bo właśnie wtedy odniosłem jedyną w swoim życiu kontuzję, na szczęście nie był to groźny uraz. Sporo lat minęło i sporo się zmieniło, chociaż ludzie mnie jeszcze pamiętają. Młodszej części kibiców trzeba będzie się jednak przypomnieć. To, co było w Bytowie, to już przeszłość, nie można dalej na tym jechać. Muszę teraz stworzyć swoją nową historię i tydzień w tydzień dawać z siebie na boisku to, co najlepsze.
- Na pewno cieszy mnie granie w piłkę, szczególnie po sytuacjach, które się u mnie wydarzyły, co będę cały czas podkreślał. Dojrzałem i to mnie teraz cechuje, że jestem innym piłkarzem niż przed tym, kiedy się „wykoleiłem”. Na pewno lubię grać ofensywnie i kombinacyjnie. Znam Farida Alego i nie mogę się już doczekać współpracy z nim, bo też preferuje taką grę, jak ja. Znam też Patryka Skóreckiego czy Mateusza Słodowego jeszcze z Rybnika. Nie będę mówił o charakterze, bo każdy powinien go mieć, natomiast mój styl gry na pewno jest ofensywny, co będę chciał pokazać na murawie. Jeśli chodzi o resztę, to będę musiał i chciał się dostosować do tego, czego będzie wymagał trener Ściebura. Tak samo jak on chce pomóc mnie, tak ja będę chciał pomóc trenerowi i myślę, że będzie wszystko ok.