Jacek Trzeciak: Podchodzę do wszystkiego bardzo pozytywnie
- Analizując mecze GKS-u Jastrzębie, widzę duży potencjał w tej drużynie i myślę, że będę w stanie go wyegzekwować - mówi Jacek Trzeciak, nowy trener naszego zespołu.
Po pracy w Grudziądzu i Elblągu wraca Pan ponownie na Śląsk, z którym był Pan związany przez zdecydowaną większość swojej kariery zarówno piłkarskiej, jak i trenerskiej, a zatem witamy w Jastrzębiu!
Jacek Trzeciak: Jestem ze śląska, gdzie spędziłem większość swojej kariery piłkarskiej i dobrze się tu czuję, aczkolwiek gdy pracowałem ostatnio na północy, to też dobrze sobie radziłem. Uwarunkowania typowo rodzinne przechyliły szalę mojego powrotu na Śląsk. Pojawiła się oferta pracy w GKS-ie Jastrzębie, która bardzo mnie ucieszyła. Po pierwsze jest to Klub na miejscu, a po drugie jest to Klub pierwszoligowy. Poza tym, analizując mecze GKS-u Jastrzębie, widzę duży potencjał w tej drużynie i myślę, że będę w stanie go wyegzekwować.
Okres między sezonami to czas, gdy w drużynach zachodzą zmiany i nie inaczej jest w GKS-ie Jastrzębie. Jak chciałby Pan, żeby GKS Jastrzębie wyglądał i funkcjonował?
- Sam plan był zrobiony już na samym początku. Uzgodniliśmy z osobami decyzyjnymi pewne rzeczy, usłyszałem, co Klub oczekuje ode mnie, ja przedstawiłem swój punkt widzenia i myślę, że znaleźliśmy konsensus, jeśli chodzi o budowę drużyny. Zdaję sobie sprawę, że wielu wartościowych zawodników opuściło zespół i znalezienie ich zastępców będzie ciężkie. Drużyny nie buduje się jednak w ciągu tygodnia, tylko jest to proces, który będzie trwał, podobnie jak proces zgrywania zespołu. Wierzę, że zdążymy ze wszystkim do pierwszego spotkania. Poza tym to nie fabryka gwoździ i nie da się niczego zrobić z dnia na dzień. Potrzebny jest czas, którego nie mamy za dużo, dlatego musimy się szybciej organizować, zarówno my jako sztab, jak i Zarząd Klubu, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
A jak będzie wyglądał GKS Jastrzębie Jacka Trzeciaka na boisku?
- Naszą taktykę i nasze upodobania dopasujemy do tego, jaką będziemy mieli drużynę. Moja wizja jest ważna i do niej będziemy chcieli dążyć, natomiast nie da się tego zrobić w dwa dni, to jest po prostu niemożliwe. Musimy zatem poczekać z odpowiedzią na to pytanie, aż cała kadra będzie skompletowana.
Obserwując Pana pracę z zespołem widać, że koncentracja i dyscyplina muszą być non stop, ale humoru również nie brakuje.
- Uważam, że jest czas na pracę i jest czas na normalną, ludzką rozmowę, bo jesteśmy przede wszystkim ludźmi. I trenerzy, i zawodnicy. Takie ludzkie, normalne podejście jest bardzo istotne. Zawsze powtarzam: półtorej, dwie czy trzy godziny treningu to jest wycięcie z życiorysu. Musi być powaga, ciężka praca i najważniejsze, czyli dyscyplina. Wychodzę z założenia, że jeśli jest dyscyplina przed treningiem, podczas treningu i bezpośrednio po nim, w budynku klubowym, to będzie ona także podczas meczu o stawkę. Organizacja i dyscyplina jest podstawą egzystencji w drużynie.
Pracuje Pan z zawodnikami od kilku dni. Jakie wrażenia?
- Podchodzę do wszystkiego bardzo pozytywnie i staram się tych pozytywów znaleźć jak najwięcej. W tym, jak grają, co robią na treningu, jak się prezentują i zachowują, bo stosunki interpersonalne też są bardzo ważne. Myślałem, że będzie ciut gorzej, ale jestem pozytywnie zaskoczony. Zdajemy sobie jednak sprawę i uczulam na to zespół, że jest przed nami jeszcze dużo pracy, aczkolwiek widzę, że trenerzy, którzy byli przede mną, zrobili mnóstwo, mnóstwo dobrej roboty. Bardzo pozytywnie odbieram to, co ci zawodnicy już potrafią, w jaki sposób się do nich dochodzi i w jaki sposób interpretują na boisku wszelkie wskazówki.
Jak wygląda sytuacja z młodzieżowcem? Aktualnie mamy ich, jeśli chodzi o zawodników z pola i nie licząc juniorów z Akademii, dwóch, czyli Jakuba Niewiadomskiego i Łukasza Gajdę.
- Oprócz Niewiadomskiego czy Gajdy jest też choćby Adam Fojcik, chłopak właśnie z Akademii, który podczas treningów robi bardzo dobre wrażenie. Bardzo poważnie traktuję juniorów z naszej Akademii i rozważamy ich dokooptowanie do kadry. Nie jest tak, że oni sobie przyszli tutaj tylko pokopać. Bacznie ich obserwujemy i będziemy w najbliższym czasie podejmować pewne decyzje. Dajemy im szansę na wykazanie się i zaprezentowanie swoich możliwości. Jeśli uznamy, że któryś z tych zawodników rokuje, to takich zawodników zostawimy. Będziemy chcieli zrobić tak, żeby kilkoma młodzieżowcami obsadzić dwie, trzy pozycje i na nich podwoić liczbę graczy o takim statusie, żeby nie mieli pewnego grania, tylko żeby rywalizowali o miejsce w składzie między sobą.
Na koniec jeszcze pytanie zahaczające nieco o to, jak GKS Jastrzębie będzie wyglądał pod względem sportowym. Nie można nie odnieść wrażenia, patrząc na ostatnie kilkanaście lat, że nasza drużyna prezentowała się najlepiej wtedy, kiedy grała ofensywnie, do przodu, po zwycięstwo. Czy kibice będą mieli frajdę z oglądania GKS-u Jastrzębie w nadchodzącym sezonie?
- Ja, próbując kiedyś grać w piłkę, choć nie byłem tak dobry, jak moi zawodnicy obecnie, zawsze byłem zawodnikiem ofensywnym i uważałem, że największą radość przynosi właśnie taka gra. Jeśli chodzi o taktykę GKS-u Jastrzębie, to powiem krótko - piłka do przodu i tam koło fortuny. To oczywiście w formie żartu. Naszą grę dopasujemy do ludzi, jakimi będziemy dysponować. Jeśli spojrzeć, jakich zawodników i na jakie pozycje staramy się ściągać, to ktoś, kto ma minimum wiedzy o piłce nożnej, a mamy takich ludzi w kraju 38 milionów, będzie wiedział, jak będziemy chcieli grać.