Wspomnienia Strajkowicza: Były takie mecze... (część 7)
Początek rundy wiosennej sezonu 1988/89 i mecze z Lechem Poznań, Legią Warszawa, Wisłą Kraków i Stalą Mielec we wspomnieniach Strajkowicza.
Jest marzec 1989 roku. Jastrzębscy kibice na pierwszy mecz udają się w ok. 200 osób do zaprzyjaźnionych Katowic, gdzie miejscowy GKS rozgrywa mecz półfinałowy Pucharu Polski z Legią Warszawa. Gospodarze wygrywają 1:0, ale w rewanżu ponoszą porażkę 0:2 i odpadają z rozgrywek. Legia zdobywa później to trofeum, pokonując w finale Jagiellonię Białystok. Na swój pierwszy mecz po nowym roku nasi piłkarze udają się do Pyrlandii na spotkanie z Lechem, gdzie nocnym pociągiem jedzie ok. 30 kibiców GKS-u.
Wiadomo było, że po wcześniejszym niemiłym potraktowaniu fanów Lecha, w Poznaniu będzie ciężko. I faktycznie było. Od rana jastrzębianie buszowali po poznańskich lokalach. Przed meczem fani Kolejorza wykryli jastrzębskie grupki, które po kolei obrywały i traciły barwy. Jednemu zabrali flagę i szalik, ale żeby się nie martwił, założyli mu na plecy flagę Lecha. Gdy się trochę oddalił zaczęli krzyczeć, że ukradł im flagę i dostało mu się po raz drugi w krótkim czasie. Na sektorze zasiadło ok. 15 osób. Wywieszamy jedną flagę, choć po pewnym czasie musieliśmy ją zdjąć, żeby jej nie stracić. Kibice Lecha byli dość natarczywi i co chwilę ktoś z naszych obrywał. Reszta nie ujawniła się lub wcale nie dotarła na stadion.
Po zakończeniu meczu policja z korony stadionu odprowadziła nas do bram i zostawiła samych sobie. Jedyne, co nas uratowało tego dnia, to fakt, że w późnych godzinach wieczornych koszykarski Lech grał mecz o mistrzostwo Polski ze Śląskiem Wrocław i zaraz po meczu większość kibiców Kolejorza udała się na to spotkanie. My jeszcze w okolicach dworca kolejowego musieliśmy się kilka razy zrywać przed krewkimi fanami z Poznania. Piłkarze przegrali 0:3.
Drugi mecz to domowe spotkanie z Legią Warszawa, rozegrane w niedzielę, 19 marca, o godzinie 11:00. Fani stołecznej jedenastki pojawili się z samego rana i szlajali się po ulicach Zielonej i Turystycznej. Przed stadionem dwóch kibiców Legii miało skrzynkę piwa, które sobie spokojnie popijali. W sumie przybyło ich na mecz do Jastrzębia ok. 200, z paroma flagami i prowadzili dość głośny doping. Nasi kibice starali się pomóc GKS-owi fanatycznym dopingiem i chyba im się to udało, bo chociaż po golu Dariusza Dziekanowskiego Legia prowadziła 1:0, Bogdan Sak doprowadził do remisu i stadion oszalał z radości. Taki wynik utrzymał się do końca meczu, a na stadionie pojawiło się ok. 11 000 kibiców.
W trzeciej wiosennej kolejce mierzyliśmy się u siebie z Wisłą Kraków. Po atrakcjach w Krakowie, kibice Wisły mogli liczyć na atrakcje w Jastrzębiu. Pierwsza grupa kibiców z Małopolski, która pojawiła się na „Górnym”, musiała się salwować ucieczką aż do sklepu przy ul. Poznańskiej, bo jastrzębscy fani chcieli dobrać im się do skóry. Zamknęli się w sklepie, jednak zaraz pojawili się stróże prawa i kibicom Wisły się upiekło. Kolejni fani z Krakowa przybyli z Zebrzydowic czerwonym autobusem. Razem było ich ok. 60-70. Był to jeden z lepszych meczów w pierwszej lidze w wykonaniu GKS-u Jastrzębie. Wygraliśmy 4:2 po hat-tricku Ryśka Krausa i golu Bogdana Saka.
Następnie w środku tygodnia, w nocy z wtorku na środę, w 19 osób udajemy się na wyjazd do Mielca. Jesteśmy tam z samego rana i błąkamy się po lokalach do godziny 17:30. Nasi piłkarze wygrywają pierwszy i jedyny mecz na wyjeździe w pierwszej lidze - 1:0 po golu Andrzeja Biczaka. My z czterema flagami. Po meczu w pociągu do Dębicy fani Wisłoki, którzy byli na meczu, kroją nas z trzech flag oraz paru szalików. Oberwało się nawet dziewczynie. Gościu z Wisłoki chciał się zreflektować i oddać Mireli szalik, ale ona stwierdziła, żeby go sobie wsadził w d…. Była to jedna z największych strat barw klubowych jastrzębskich kibiców w historii. Więcej stracili tylko po meczu z Walką Zabrze, gdy w sezonie 84/85 cieszyli się z awansu do II ligi. Wtedy w pociągu, na rzecz kibiców Górnika Zabrze, właściciela zmieniły cztery flagi.