„Gol był zwieńczeniem mojej pracy w trakcie kontuzji”
Zapraszamy na z naszym obrońcą, Dawidem Witkowskim, którego gol z rzutu karnego zapewnił nam zwycięstwo w wyjazdowym meczu z Olimpią Elbląg.
Po dwóch golach samobójczych z rzędu dzisiaj zdobyłeś gola na wagę trzech punktów i to z rzutu karnego.
Dawid Witkowski: Były lekkie śmiechy w szatni, że w Elblągu może być klasyczny hat-trick, jeśli znowu strzelę gola samobójczego, ale mam mocną psychikę i podchodziłem do tego oczywiście z dystansem. Cieszę się z tej bramki, bo udowodniłem również sobie, że po takiej ciężkiej kontuzji, jaką przeszedłem, wróciłem do gry w piłkę i ten dzisiejszy gol był zwieńczeniem mojej pracy w trakcie kontuzji. Cieszę się także, że trener obdarzył mnie takim zaufaniem i mogłem rozegrać w tej rundzie tak dużo minut.
Byłeś wyznaczony do karnego, czy w momencie, kiedy sędzia go podyktował, to stwierdziłeś, że go bierzesz?
- W piątek na treningu strzelaliśmy rzuty karne wspólnie z Leszkiem, Farą, Joao i Ricardo. Trener powiedział, że sami mamy się dogadać, kto bierze ewentualnego karnego. Tak się złożyło, że wygrałem z Przemkiem Lechem w „papier-kamień-nożyce” w szatni przed meczem, jeszcze Farid chciał wziąć karnego, ale postanowił mi piłkę oddać, więc wziąłem to na siebie i strzeliłem.
Dla naszej drużyny chyba trochę szkoda, że ten sezon się kończy.
- Można tak powiedzieć i trochę szkoda, że tak późno odpaliliśmy. Mimo tego, że po meczu ze Zniczem byliśmy już praktycznie pewni utrzymania, to chcieliśmy na maksa dograć ten sezon dla siebie, dla Klubu, dla kibiców. W piłce każdy gra ze swoim nazwiskiem na plecach, dlatego chcieliśmy godnie się pożegnać z rozgrywkami i zdobyć tyle punktów, ile było możliwe.
Jesienią co prawda nie grałeś, bo dochodziłeś do pełni dyspozycji, ale gdyby nie trochę słabsza nasza dyspozycja wtedy, to kto wie, czy teraz nie musielibyśmy się przygotowywać do meczów barażowych.
- Zawsze można tak gdybać. Ostatnio też w szatni przeliczaliśmy sobie, w których meczach mogliśmy wyjść na plus z punktami, w których mieliśmy trochę więcej szczęścia i wyszliśmy na plus, chociaż może powinien być minus, więc gdybanie gdybaniem, ale przede wszystkim fajnie, że kończyliśmy ten sezon ze spokojem i w dobrej formie. Oby zostało nas na kolejny sezon w drużynie jak najwięcej i mam nadzieję, że powalczymy w nim o awans do pierwszej ligi.