[WYWIAD cz. II] "Damy możliwość rozwoju zawodnikom"
Zapraszamy na drugą część rozmowy z Mateuszem Galikowskim, trenerem rezerw GKS-u Jastrzębie.
Pierwszą część rozmowy z Mateuszem Galikowskim czytaj TUTAJ.
Jak pan ocenia poziom zaangażowania zawodników w meczach rezerw? Chodzi zarówno o piłkarzy, którzy trenują z rezerwami, jak i tych, którzy „spływają” z pierwszego zespołu?
- Nigdy nie odniosłem wrażenia, by którykolwiek z zawodników w sposób lekceważący podszedł do meczu rezerw. By przyszedł coś „odbębnić”. Zawsze sprowadzam to do miary umiejętności zawodnika. Składają się na to elementy stricte piłkarskie, ale tez umiejętności mentalne. W tej kwestii są pewne deficyty. Szczególnie dla zawodnika, który schodzi z pierwszego zespołu. Ci piłkarze na pewno bardzo chcą. Często na naszych meczach pojawiali się trenerzy z pierwszej drużyny. Były takie przypadki, że ci piłkarze „palili się”. Bo jeśli taki gracz jest odstawiony od pierwszego zespołu, to bardzo chce pokazać się szkoleniowcowi. Czasami tak właśnie bywało, nawet na poziomie klasy okręgowej, i to niosło za sobą jakąś nić nieporozumienia. Ale na pewno nie można iść w ramy, że dany zawodnik się nie zaangażował, że mu się nie chciało. Ważne są umiejętności radzenia sobie z taką sytuacją. Zresztą dotyczy to też piłkarzy, którzy dopiero wchodzą do piłki seniorskiej.
W pańskim zespole znajduje się wielu młodych zawodników. Czy widzi pan w tym gronie graczy, którzy już dziś mogliby pójść wyżej. Może nie od razu do 2 ligi, ale np. do 3 lub 4?
- Rozmawialiśmy po rundzie jesiennej i wytypowaliśmy kilku zawodników, którzy w najbliższym czasie są w stanie funkcjonować na wyższym poziomie. W 3 czy 4 lidze, przy bardziej doświadczonych zawodnikach, którzy mogliby nimi pokierować. Zarówno na boisku, jak i w szatni. Zresztą były już zapytania o niektórych zawodników. Mówię o takich piłkarzach, jak np. Kuba Brachman. To bardzo ciekawa postać. Podobnie, jak Kamil Myśliwiec, Aleks Kraśniewski czy Arek Oślizło, czyli piłkarze z rocznika 2007, którzy z nami trenowali wcześniej. Później doszedł Oliwier Winkler. Ponadto są tacy zawodnicy, jak Gracjan Sajdak, Mikołaj Gołofit i Oskar Benek. Trochę tych chłopaków jest. Na tych, którzy będą najbardziej chcieli i na tych, którzy będą wiodącymi postaciami trzeba będzie postawić. Mam nadzieję, że ich potencjał zostanie dostrzeżony. Zresztą Sajdak, czy Wojtek Katus, zagrali jesienią w 2 lidze. Niektórzy z rocznika 2007 trenowali z nami w zespole, który wiosną zeszłego sezonu był już bardziej skrystalizowany. Przychodzili czasami raz, a czasami dwa razy w tygodniu. Teraz, kiedy czekają nas trzy miesiące pracy, jestem przekonany, że ci chłopcy będą prezentować wyższy poziom sportowy i do tego się przymierzamy. Pamiętajmy, że to są młodzi ludzie. A my w Polsce mamy tendencję do zbyt szybkiej rezygnacji ze swoich marzeń. Jasne, że są „perełki”, które w wieku 17-18 lat debiutują w pierwszych zespołach. Ale częściej są to zawodnicy, którzy liczą sobie po 24-25 lat i dopiero nadchodzi ich czas. Trzeba im dać dużo czasu na rozwój, cierpliwości i wyrozumiałości. Pomocy psychologicznej i mentalnej. By pozbyli się młodzieńczych problemów.
Śląski Związek Piłki Nożnej zatwierdził reformę klas od 4 ligi w dół. Teraz w klasie okręgowej, czyli na szóstym poziomie, mamy sześć grup. Od nowego sezonu grupy będą zaledwie dwie, a to oznacza, że na tym poziomie utrzymają się po cztery drużyny. GKS II zajmuje 12. miejsce w klasyfikacji. Czy w związku z tym można mówić o celu na wiosnę, jakim jest pozostanie na szóstym poziomie? Wdarcie się do czołówki będzie bardzo trudne...
- To na pewno, ale się z tego... cieszę! Bo taki jest cel, który jest wielkim wyzwaniem. Zarówno dla mnie, jako dla trenera, jak i dla chłopaków. To jest gra o coś. Nie tyle, żeby spróbować się utrzymać, ale żeby to zrobić. Mamy grudzień, ale właśnie z takim nastawieniem do tego podchodzimy. Teraz przechodzimy wyciszenie, ale zespół jest świadomy, co się będzie działo. I jakie będą oczekiwania względem zawodników. Jestem przekonany, że pod względem sportowym stać nas na to, by powalczyć o utrzymanie na szóstym poziomie. Chcę jednak zaznaczyć, że to nie jest nasz główny priorytet. Jest nim bowiem wprowadzanie zawodników do pierwszego zespołu. Do tej pory, z różnym skutkiem, mi się to udawało. W pierwszym sezonie byli to Miłosz Misala, Dominik Klimkiewicz i Daniel Szymczak. W drugim sezonie doszedł Kamil Bednorz. Chcemy zatem zostać na szóstym poziomie, ale jednocześnie damy możliwość rozwoju zawodnikom w kontekście pierwszego zespołu. Jesteśmy GKS-em Jastrzębie. My gramy dla pierwszej drużyny. Sportowo zrobimy wszystko, by się nikt nas w Jastrzębiu-Zdroju nie wstydził.
Co – pańskim zdaniem, jako trenera rezerw – można byłoby poprawić, aby pańska drużyna funkcjonowała lepiej?
- Wraz ze wszystkimi trenerami starszych grup z Akademii chcielibyśmy poprawić nasz model pracy. Abyśmy mówili jednym językiem. Wprawdzie komunikacja między nami jest dobra, ale chodzi o model zarządzania i samego grania. Aby ci, którzy grają na poziomie rezerw i schodzą do młodszych kategorii wiekowych, wiedzieli, w jaki sposób mają grać i czego mogą się spodziewać. To ułatwiłoby pracę. Po drugie warto byłoby zmniejszyć krąg zawodników z 36 do np. 26.