Do inauguracji drugoligowego sezonu zostało już tylko kilka dni. W związku z tym zadaliśmy kilka pytań trenerowi Jarosławowi Skrobaczowi. Zapraszamy!
Czego możemy się spodziewać po zaczynających się w sobotę rozgrywkach II ligi w wykonaniu GKS-u?
Jarosław Skrobacz: Druga liga to na pewno będzie inne rozdanie, inne zespoły, inne uwarunkowania. Nasz zespół kadrowo także się troszkę zmienił. Sezon dla nas, jako beniaminka, na pewno będzie trudny. Będziemy musieli się z tą ligą zaznajomić. Będziemy starali się jednak cały czas grać swoją piłkę i jak najmniej uzależniać swoją taktykę od przeciwnika. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, ale polegamy na swoich umiejętnościach i na tym będziemy bazować.
W trzeciej lidze nasza taktyka często była dyktowana tym, że przeciwnik od początku nastawiony była grę w defensywie. Teraz może się to zmienić, bo nikt pewnie nie cofnie się od razu przed beniaminkiem. Czy to może wpłynąć w jakiś sposób na grę GKS-u?
Jarosław Skrobacz: Zobaczymy jak to będzie wyglądało, sam jestem ciekaw. Chociaż nasz ostatni sparing z Zagłębiem Sosnowiec pokazał, że drużyny z wyższych klas rozgrywkowych starają się przede wszystkim grac uważnie w defensywie, broniąc niekiedy dziewięcioma, dziesięcioma zawodnikami w strefie, licząc na kontrę. Tak właśnie straciliśmy dwie bramki w Sosnowcu, grając w sumie całkiem poprawnie. Momentami byliśmy zespołem, który stwarzał korzystniejsze wrażenie, a mimo to przegraliśmy 2:0. Musimy się wystrzegać takich strat bramek bo naszych błędach w defensywie, po stratach piłki.
Jak wyglądały przygotowania? Czy udało się zrealizować wszystko, co sztab szkoleniowy sobie zaplanował?
Jarosław Skrobacz: Myślę, że przygotowania przebiegły tak, jak chcieliśmy, żeby to wyglądało. Słyszę niekiedy opinie, że później zaczęliśmy trenować, ale nie ma takiej możliwości, żeby zawodnicy nie dostali tych czternastu dni wolnego na odreagowanie. Niestety tak to jest, że trzecia liga gra dłużej niż drugoligowcy i w momencie gdy my udawaliśmy się na urlopy, niektóre zespoły wracały do treningów. Mam jednak nadzieję, że my fizycznie nie będziemy odstawać od tych zespołów. W zeszłym roku też startowaliśmy wcześniej, bo mieliśmy Puchar Polski z Olimpią Grudziądz, a graliśmy jeszcze dłużej i okazało się, że potrafiliśmy temu podołać i jestem przekonany, że tym razem też będzie dobrze.
Przed sezonem mówił Pan, że jeśli do zespołu dołączą jacyś nowi zawodnicy, to powinni oni być realnym wzmocnieniem zespołu. Do tej pory, licząc Krzysztofa Gancarczyka, który jest blisko GKS-u, do klubu dołączyli także Bartosz Szelong oraz Bartosz Semeniuk.
Jarosław Skrobacz: I wydaje mi się, że tak powinno być. Krzysiek Gancarczyk jest zawodnikiem, który grał wcześniej w drugiej lidze. Występował w Odrze Opole, w ostatniej rundzie był wyróżniającym się zawodnikiem w Stali Brzeg. Takiego zawodnika, dobrze grającego głową i dobrze wyszkolonego technicznie, szukaliśmy. Nie bez znaczenia jest to, że jest zawodnikiem lewonożnym. W perspektywie czasu powinno to być dla nas duże wzmocnienie. Bartek Semeniuk z kolei jak na młodzieżowca rozegrał bardzo dużo spotkań, bo około stu, w trzeciej lidze. Grał w Skrze Częstochowa, LKS-ie Bełk, ostatnio w Pniówku Pawłowice, gdzie był najlepszym strzelcem, więc to też o czymś świadczy, a cały czas ma status młodzieżowca, co jest dodatkowym atutem. Kulawiak, Szczęch czy Marcin Ruda stracili już ten status, więc pod tym kątem też patrzyliśmy. Jeśli chodzi o Bartka Szelonga, to Kuba Świerczek nie jest już młodzieżowcem, stąd zdecydowaliśmy się na zamianę. Chłopak z Jastrzębia, związany z miastem. Rywalizacja z Grześkiem Drazikiem na pewno będzie, ale nie startują do końca z tego samego pułapu. Grzesiek mimo wszystko jest z nami dłuższy czas, znamy go doskonale i na pewno z malutkim procentem przewagi wystartował do tej rywalizacji, co nie znaczy, że nie może się to zmienić.
Chcielibyśmy, żeby dołączył do nas jeszcze jeden młodzieżowiec, czyli Szymon Stach z Olimpii Grudziądz. Staraliśmy się, żeby te transfery były przemyślane pod kątem pozycji czy statusu młodzieżowca, albo tak jak w przypadku Krzyśka Gancarczyka, doświadczenia.
Jak wygląda sytuacja z młodszymi zawodnikami oraz z juniorami z MOSiR-u, którzy trenują z pierwszą drużyną?
Jarosław Skrobacz: Na dzień dzisiejszy z młodych zawodników zostali Dzida, Trąd i Gaszka i z tej trójki możemy być bardzo zadowoleni, bo zrobili ostatnio bardzo duży postęp. Może grali mało, ale okazuje się, że treningi z seniorami spowodowały, że oni coraz mocniej dobijają się i walczą o swoje miejsce w drużynie. Dołączyliśmy dwóch zawodników ze Szkółki Piłkarskiej MOSiR, ale w tym przypadku sytuacja była troszkę inna. Wzięliśmy chłopaków z rocznika 2000 i 2001, czyli Szymon Kuś i Wojciech Łaski. Dołączyliśmy ich do kadry pierwszego zespołu, ale oczywiście jeśli nie będą się łapać do zespołu, to mogą grać w juniorach i w początkowym okresie tak pewnie będzie bardzo często. Liczę też na współpracę z trenerem zespołu juniorów, Darkiem Kłusem, że pomoże mi przy tych młodych zawodnikach, żeby te treningi u nas czy występy w juniorach przyniosły im korzyść. Również Tomek Dzida i Maciek Gaszka, jeśli nie będą grali w pierwszym zespole, to będą schodzić do gry w Lidze Juniorów, co może być tylko z korzyścią dla nich.
Co z kontuzjowanym Krzysztofem Sucheckim oraz Oskarem Mazurkiewiczem, który ostatnio miał także sporo problemów zdrowotnych?
Jarosław Skrobacz: Krzysiek Suchecki nie zagra już w tej rundzie, a u Oskara były problemy z kontuzjowanym kolanem, teraz z kostką. Na Oskara wszyscy tutaj liczyli, ale musimy patrzeć na to, że nie przepracował on zimy ze względu na kontuzje, teraz też miał przerwy. Nie sprzyja to stabilności formy i temu, żeby unikać urazów. Wiadomo, że jeśli zawodnik nie jest w rytmie, to jest mu trudniej. Dla Oskara jest najważniejsze, żeby przepracował systematycznie miesiąc, może dwa i być może będzie wtedy już w lepszej formie fizycznej.
Inaugurujemy sezon od meczu z MKS-em Kluczbork. Czego możemy się po tym zespole spodziewać?
Jarosław Skrobacz: Od czasu gry w pierwszej lidze w Kluczborku wiele się zmieniło. Odeszło paru zawodników, którzy decydowali o sile tego zespołu w pierwszej lidze. Doszło dwóch podstawowych bramkarzy, Kacper Majchrowki z Brzegu i Grzegorz Kleemann ze Zdzieszowic, więc na tej pozycji mają komfort. Doszli też napastnik Dawid Wolny z Odry Opole, Lucjan Zieliński z Miedzi Legnica, który jest młodzieżowcem i był w Legnicy wyróżniającą się postacią. Jest też kilku doświadczonych zawodników, jak Krzysztof Bodziony, Sebastian Deja, czy Wojciech Kochański, którzy liznęli już piłki na wyższym poziomie. Ten zespół chyba na chwilę obecną też sam do końca nie zna swoich możliwości. Przegrali wyraźnie z Chrobrym Głogów w Pucharze Polski, będąc zespołem wyraźnie słabszym, ale to nie znaczy, że będą w tej lidze dostarczycielem punktów. Wręcz przeciwnie, myślę, że Kluczbork może być jednym z czołowych zespołów w II lidze. Początek może być różny, ale powinni się liczyć.
Wojciech Skrocki/gksjastrzebie.com