Galeria z meczu sparingowego GKS 1962 Jastrzębie - Legia II Warszawa
foto:Arkadiusz Kogut
foto:Arkadiusz Kogut
Od początku tempo meczu było na dość wysokie, a nasi zawodnicy prezentowali się dużo lepiej pod względem motorycznym, niż w przegranym tydzień temu sparingu z MKS-em Trzebinia/Siersza. Niestety, w naszym zespole szwankowała skuteczność, ponieważ stworzyliśmy sobie kilka niezłych okazji, jednak ani Kamil Jadach, ani Farid Ali nie potrafili ich wykorzystać. Najbliżej wyjścia na prowadzenie byliśmy w 40. minucie po błędzie bramkarza Legii, Dominika Kąkolewskiego, który minął się z piłką, ale ta uderzyła w słupek i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Druga połowa, mimo zmian przeprowadzanych z upływem czasu, wyglądała cały czas podobnie do pierwszej, a więc inicjatywa należała do naszego zespołu. Warszawianie tak naprawdę tylko raz poważnie przetestowali Grzegorz Drazika, który popisał się jednak ładną interwencją. W końcu, w 71. minucie padł jedyny gol w tym spotkaniu. Z rzutu wolnego z około siedemnastu metrów uderzał Damian Tront, a piłka po odbiciu się od jednego z zawodników stojących w murze, wpadła do bramki obok bezradnego bramkarza Legii. W ostatniej minucie drugiego gola dla GKS-u mógł zdobyć Marcin Ruda, ale piłka po jego uderzeniu z dystansu i interwencji bramkarza Legii, trafiła w poprzeczkę. Ostatecznie po stojącym na dobrym poziomie sparingu pokonaliśmy zespół z Warszawy 1:0, w barwach których występowali zawodnicy, którzy w tym sezonie reprezentowali Legię w rozgrywkach młodzieżowej Ligi Mistrzów.
- Był to dla nas bardzo pożyteczny sparing, przeciwko super przeciwnikowi. Do przerwy gra z jednej, jak i z drugiej strony była na bardzo fajnym i wysokim poziomie. W drugiej połowie mieliśmy już dość sporą przewagę, ale wynikało to ze zmian przeprowadzonych w drużynie Legii, chociaż co prawda u nas też były zmiany, jednak mogliśmy się pokusić o coś więcej. Naszym głównym założeniem było sprawdzenie kilku wariantów gry w defensywie na tle grającego dobrze i do przodu zespołu. Myślę, że te założenia zostały wypełnione, nie straciliśmy bramki i to cieszy. Byliśmy też na zupełnie innym etapie pod względem motoryki niż jeszcze tydzień temu – powiedział po sparingu trener GKS-u, Jarosław Skrobacz.
Jastrzębie-Zdrój, 18 lutego, godz. 11:00
GKS 1962 Jastrzębie - Legia II Warszawa 1:0 (0:0)
1:0 - Damian Tront 71`
GKS 1962 Jastrzębie: Świerczek (46. Drazik) - Kopacz (57. Kawula), Szymura, Pacholski, Suchecki, Ali (80. Trąd), Tront, Musioł (48. Ruda), Weis (83. Gaszka), Jadach (48. Szczepan), Caniboł (65. Dzida).
Po blisko miesięcznej przerwie w sparingach rozgrywanych w Jastrzębiu-Zdroju, GKS przy Kościelnej podejmie rezerwy warszawskiej Legi.
Nasz najbliższy rywal to trzeci zespół III ligi gr I. Drużyna Krzysztofa Dębka oparta jest w dużej mierze na zawodnikach, którzy jesienią uczestniczyli w rozgrywkach UEFA Youth League. Kilku z nich ma za sobą również udział w zimowych, hiszpańskich zgrupowaniach z pierwszym zespołem Legii. W okresie przygotowawczym drużyna Legii rozegrała pięć sparingów, w których zanotowali dwa zwycięstwa, dwa remisy oraz jedną porażkę.
Pogoń Siedlce - Legia II Warszawa 3:0
Legia II Warszawa - Legionovia Legionowo 1:1
Legia II Warszawa - Jagiellonia II Białystok 6:2
Legia II Warszawa - Rekord Bielsko-Biała 2:2
ROW 1964 Rybnik - Legia II Warszawa 0:3
Mecz zostanie rozegrany w sobotę, 18 lutego, na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Jastrzębiu-Zdroju przy ulicy Kościelnej o godzinie 11:00.
Wynik na żywo będzie można śledzić na profilu FB klubu.
- Wykonaliśmy na tym obozie naprawdę ogrom pracy. To, co zaplanowaliśmy, zrealizowaliśmy w 100%, a może nawet jeszcze więcej, bo gdyby odbył się środowy sparing z Zagłębiem Sosnowiec, to we wtorek musielibyśmy delikatnie zejść z obciążeń, byłoby lżej, a przez to, że tego sparingu nie było, to pracowaliśmy bardzo mocno i wykonaliśmy wszystko to, co chcieliśmy. Jeszcze w sobotę po południu były treningi na hali i siłowni, w niedzielę rano również był bardzo ciężki trening. W poniedziałek i wtorek zawodnicy dostaną wolne, ale do 20 lutego zajęcia będą jeszcze bardzo mocne, dopiero później przyjdzie czas na innego typu treningi. Mamy jeszcze bardzo dużo czasu do pierwszego meczu i musimy jeszcze i płuca, i nogi mocno obciążyć.
W sobotnim sparingu trener Jarosław Skrobacz nie wystawił narzekających na lekkie urazy Damiana Zajączkowskiego, Tomasza Musioła, Farida Ali oraz Wojciecha Caniboła.
W pierwszych dwudziestu minutach inicjatywa należała do naszego zespołu. Stworzyliśmy sobie kilka okazji pod bramką rywali, ale ani Tomasz Dzida, ani Maciej Gaszka nie potrafili pokonać bramkarza MKS-u. Z biegiem czasu do głosu zaczęli dochodzić przeciwnicy i w 27. minucie wyszli na prowadzenie po rzucie rożnym i strzale głową Ochmana, a jedenaście minut później Mizia ładnym strzałem zza pola karnego pokonał Drazika.
W drugiej połowie gra była w miarę wyrównana, ale nasz gra defensywna była daleka od ideału. W 49. minucie arbiter podyktował rzut karny dla naszych rywali po zagraniu ręką jednego z zawodników GKS-u, jednak gracz gości nie trafił w bramkę. Kilka minut później było już jednak 0:3, a błędy naszej obrony wykorzystał Pająk.
Z kolei w 64. minucie to jeden z obrońców gości zagrał piłkę ręką w swoim polu karnym i rzut karny na bramkę dość szczęśliwie, bo piłka przeszła po rękach bramkarza, zamienił Daniel Szczepan. Wynik meczu, ponownie z karnego, jednak tym razem bardzo problematycznego, ustalił Stanek, w 79. minucie.
- Dzisiaj byliśmy na pewno wolniejsi, spóźnieni do piłek w wielu sytuacjach i przez to niedokładni. Można powiedzieć, że gra ofensywna była jeszcze do przyjęcia, ale przy silnym fizycznie i bardzo zdeterminowanym przeciwniku nie byliśmy dzisiaj w stanie podjąć walki o korzystniejszy wynik. Jesteśmy na takim etapie przygotowań, że dzisiaj nawet Dominik Szczęch czy Dominik Kulawiak nie potrafili sprostać rywalowi szybkościowo. Trudno się jednak było spodziewać fajerwerków, jeśli przez tydzień odbyliśmy 20 jednostek treningowych. Zmęczenie jest, jednak to nie jest dla nas wytłumaczeniem - podsumował to spotkanie trener Jarosław Skrobacz.
Rybnik, 11 lutego, godz. 11:00
GKS 1962 Jastrzębie - MKS Trzebinia/Siersza 1:4 (0:2)
0:1 - Ochman 27`
0:2 - Mizia 38`
0:3 - Pająk 60`
1:3 - Szczepan 64` (k.)
1:4 - Stanek 79` (k.)
GKS 1962 Jastrzębie: Drazik (46. Świerczek) - Kulawiak, Kawula (30. Pacholski), Szymura (60. Kawula), Suchecki (60. Weis), Kopacz (70. Gaszka), Trąd (50. Ruda), Ruda (30. Tront), Weis (30. Szczęch), Dzida (46. Jadach), Gaszka (46. Szczepan).
W obecnym sezonie ukraiński pomocnik zagrał w 18 meczach (III liga - 15, PP - 3), przebywając na boisku 1197 minut!
Farid, życzymy Ci wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, wszelkiej pomyślności w życiu prywatnym oraz zawodowym oraz wielu sukcesów w barwach GKS-u 1962 Jastrzębie.
Zarząd, piłkarze, sztab szkoleniowy i pracownicy GKS-u 1962 Jastrzębie.
Jesteś w Jastrzębiu prawie rok. Jakie masz odczucia na temat życia w Polsce?
Farid Ali: Żyje się dobrze, ale przede wszystkim przyjechałem tutaj, żeby grać w piłkę, bo na Ukrainie jest teraz lekki dramat. Wiele klubów bankrutuje i nie wiadomo co będzie dalej, nie ma stabilności. A w Jastrzębiu chcę się pokazać i pomóc drużynie awansować do drugiej ligi, żeby grac jak najwyżej.
Jak to się w ogóle stało, że z zespołu grającego w ukraińskiej ekstraklasie, trafiłeś do trzeciej ligi polskiej, akurat do GKS-u?
Chciałem wyjechać z Ukrainy, bo tam naprawdę jest taka sytuacja, że kluby nie mają pieniędzy, niektóre są degradowane. Ogólnie życie na Ukrainie jest teraz ciężkie, więc chciałem wyjechać do Unii Europejskiej. Mam kolegę w Polsce, który gra teraz w czwartej lidze (Arkadii Herasymov, zawodnik Granicy Ruptawa - przyp. red.) i przyjechałem do niego w odwiedziny, i powiedział mi wtedy, że jest tutaj taka drużyna, GKS, która gra w trzeciej lidze i zapytał, czy nie chcę pojechać na testy. Ja nie byłem wtedy w dobrej formie, ale zdecydowałem, że pójdę na treningi i zobaczę, co się wydarzy. Okazało się, że dałem radę, trener Łukasik mnie chciał w drużynie i podpisałem kontrakt. Ale u trenera Łukasika za dużo nie grałem. Każdy trener ma swoją wizję na piłkę. Przyszedł nowy trener i zacząłem grać, i teraz wszystko idzie w dobrym kierunku, walczymy o awans. Jestem wdzięczny trenerowi, że we mnie wierzy i mam tyle okazji do gry.
Jak oceniasz poziom polskiej piłki w porównaniu do tego, co jest na Ukrainie?
Na Ukrainie nie grałem za dużo w ekstraklasie, głównie występowałem w zespole młodzieżowym i poziom tych rozgrywek był podobny do tego, jaki jest w Polsce w trzeciej lidze.
Jesteśmy obecnie liderem tabeli, walczymy o awans, nasza gra wygląda zupełnie inaczej niż do pewnego momentu w poprzednim sezonie. Duży wpływ na to miała zmiana trenera?
Może w tym coś być. Trener Skrobacz dał nam większą motywację, zmienił taktykę, nastawił nas na zwycięstwo. Jak przyszedłem do GKS-u, to walczyliśmy o utrzymanie i w takich sytuacjach jest ciężko grać, ale od nowego sezonu wszystko zaczynaliśmy od zera. Potrafimy grać piłką i myślę, że mamy najlepszy zespół w lidze. Oprócz tego w szatni jest bardzo dobra atmosfera. Ja wszystkich szanuję i lubię, mnie też wszyscy szanują i lubią, jest dobrze. Puchar Polski też pokazał, że mamy dobrą drużynę i możemy walczyć o awans do drugiej ligi, jak i potem o awans do pierwszej, bo spokojnie potrafimy grać z zespołami z wyższych lig, włącznie z drużynami z ekstraklasy.
Jesteś zawodnikiem ofensywnym, ale w barwach GKS-u nie zdobyłeś jeszcze gola. Czy ta skuteczność jest Twoim największym problemem?
Ja tu nie przyjechałem, żeby strzelać bramki czy asystować. To nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, żeby robić wszystko, żeby cała drużyna była jak najwyżej i wygrywała każdy mecz. Najistotniejsze są wygrana i zdobyte trzy punkty po meczu. Ja mogę strzelić dwie bramki, a mecz możemy przegrać 2-3 i wtedy moje gole nie będą miały żadnego znaczenia. Zespół ma wygrywać mecze, zdobywać punkty i iść do przodu, i dla mnie jest najważniejsze, żeby w tym pomagać. Jeśli będę do tego strzelał gole czy asystował, to okej, jest to ważne dla piłkarza, ale jak chcesz awansować, to musisz grać na drużynę, a nie na swoje statystyki. Trzeba walczyć, oddawać wszystkie swoje siły, żeby po meczu były trzy punkty.
Dość szybko stałeś się ulubieńcem fanów GKS-u. Czujesz tą sympatię kibiców do Ciebie?
Tak, czuję to. Jest to bardzo przyjemne, że kibice mnie tak szanują. Będę robił wszystko na boisku, żeby wywalczyć awans i żeby kibice czuli do mnie jeszcze większą sympatię. Kibice są dla nas bardzo ważni, stymulują nas do jeszcze lepszej gry. Podziękowania dla kibiców, że chodzą na nasze mecze i nas dopingują, bo gdyby nie oni, to może wyniki nie byłyby aż takie dobre, ale swoim dopingiem bardzo nam pomagają.
ws/gksjastrzebie.com